Ta historia ma już kilka lat, niemniej jest na tyle ciekawa, że z pewnością warto opisać ją w cyklu zajmującym się internetowymi memami i sieciową kulturą. Zwłaszcza, że echa ACTA ciągle nie giną, a prawa własności intelektualnej ciągle są zagadnieniem, które należy, zdaje się, poddać gruntownej dyskusji.
W 2004 roku na ekrany kin na całym świecie trafił niemiecki film "Upadek". Jeśli nie widzieliście go, opiszę jednym zdaniem: to dramat ukazujący dziesięć ostatnich dni życia Hitlera, zakończony popełnionym przez niego samobójstwem. Film zyskał uznanie wśród miłośników kina na całym świecie i... wśród internautów. Jestem pewien, że wiecie, o czym mówię. Nawet jeśli nigdy nie widzieliście go w całości, to jestem gotów się założyć, że rozpoznacie tę scenę:
Kojarzycie, prawda? Ten konkretny fragment doczekał się własnej internetowej kariery. Najróżniejsze osoby na całym świecie wykorzystywały go, podkładając własne, fałszywe oczywiście, napisy, do wyrażenia niezadowolenia (zwykle, czasem powód mógł być inny) z jakiegoś powodu. W Polsce największą popularność zdobyła przeróbka, w której Hitler dowiaduje się o spłonięciu Jadłodajni Filozoficznej, popularnego warszawskiego klubu. Umieszczanie go na stronach internetowych zostało wyłączone na żądanie twórcy, ale znajdziecie go tutaj (uwaga na wulgaryzmy! To dotyczy wszystkich zamieszczanych dziś materiałów). Filmik był tak popularny, że doczekał się ciągu dalszego, w którym niemiecki dyktator "poszukuje dobrego elektro". Druga część była nawet popularniejsza (prawie 2 miliony wyświetleń!), a wiele z użytych w niej sformułowań przeszło - choćby na krótko - do języka potocznego. Tego filmiku też nie można umieszczać, ale jest tutaj .
Te dwie przeróbki powstały w 2009 roku - mniej więcej w tym czasie ten trend był najpopularniejszy na całym świecie. Rozpoczęło się jednak dużo wcześniej, bo już w roku 2006. Pierwszy przypadek udokumentowano dokładnie 10 sierpnia i pochodził on z Hiszpanii. Hitler wyrażał wtedy niezadowolenie z powodu małej ilości nowych funkcji w demie gry Microsoft "Flight Simulator X". To dość, trzeba przyznać, niszowy temat, ale przeróbka była na tyle popularna, że doczekała się przełożenia na język angielski. Obecnie nie można jej już znaleźć w Internecie.
Dlaczego? To właśnie główny punkt dzisiejszego artykułu. Otóż 19 kwietnia 2010 roku, kiedy w sieci były już dosłownie tysiące (jeśli nie dziesiątki tysięcy) rozmaitych przeróbek słynnej sceny (w najrozmaitszych językach) firma Constatin Films, wydawca "Upadku", zaczęła usuwać je z Internetu. Powodem było oczywiście łamanie praw autorskich. Dodatkowo Martin Moszkowicz, szef firmy, stwierdził, że niektóre z tych filmików są po prostu niesmaczne.
Co ciekawe, nie uważał tak Oliver Hirschbiegel, reżyser "Upadku". W styczniu 2010 roku w wywiadzie udzielonym New York Magazine stwierdził, że widział jakieś 145 różnych przeróbek i przy wielu z nich nie mógł powstrzymać się od śmiechu - to według niego najlepszy komplement, jaki mógł mu się przytrafić.
Wróćmy jednak do sprawy. Nagle okazało się bowiem, że usuwanie przeróbek z sieci jest jak już nóż wymierzony prosto w serca wielu internautów. O sprawie z dezaprobatą pisały portale zajmujące się sieciową kulturą. Sami użytkownicy sieci zaprotestowali w najprostszy sposób: wgrywali na rozmaite portale jeszcze więcej filmików. Powstały też nowe, między innymi takie, w których Hitler reaguje na... usuwanie z sieci rzeczonych przeróbek.
Były też wrzucane z zastrzeżeniem, iż są stworzone na prawach dozwolonego użytku, co niejako wytrąciło Constantin Films broń z ręki. Firma poddała się i przestała usuwać filmiki z sieci.
Do dziś można ich tam znaleźć mnóstwo. Do dziś powstają nowe wersje.
Internet wygrał. Udowodnił, że ta część kultury nie należy już do jej pierwotnego twórcy, została tak wiele razy przetworzona, że teraz należy do wszystkich.