"Scumbag Steve" ("drań Steve", jeśli chcieć to tłumaczyć na nasze) to jeden z tych memów internetowych, który, choć był rok temu ekstremalnie popularny w anglojęzycznej sieci, to do Polski raczej nie dotarł. Pozwólcie więc, że pokrótce przedstawię. Generalnie rzecz biorąc, chodzi o tę fotkę:
Scumbag Steve Scumbag Steve
Gość na tym zdjęciu nazywa się Blake Boston, gdybyście pytali. Ale nie dla Internetu. Dla Internetu to Steve. Scumbag Steve.
Znacie ten motyw: ktoś znajduje w sieci jakąś fotkę, dorabia do niej krótki opis i nagle sfotografowana osoba staje się wyrazicielem wszystkich możliwych stereotypów na jakiś temat. Tak też było z powyższym. W styczniu 2011 roku fotka pojawiła się na Reddicie z następującym podpisem:
Scumbag Steve Scumbag Steve
I nagle stało się. Zamiast losowego gościa w dziwnej czapce dostaliśmy Steve'a - tego kolesia, który na imprezie pożyczy od ciebie wszystkie fajki, zepsuje przy okazji zapalniczkę, wypije bez pytania twoje piwo z lodówki, a poza tym, to nie wiesz skąd się tam w ogóle wziął, bo nikt go na nie zapraszał. I nie wiesz, czyim jest znajomym. Ale pożyczoną kasę ci odda, na pewno.
Za tydzień.
Scumbag Steve Scumbag Steve
Scumbag Steve Scumbag Steve
Scumbag Steve Scumbag Steve
To oczywiście tylko kilka przykładów tego mema - mam jednak nadzieję, że dzięki nim jasne już jest, z jakim stereotypem tym razem mamy do czynienia. Scumbag Steve szybko stał się w (anglojęzycznej) sieci naprawdę popularny. Sieciowa społeczność szybko, jak zwykle, przerzuciła się na kolejne, nowsze obrazki i postaci, ale Steve był na tyle popularny, że do dziś jeszcze ktoś o nim pamięta. Co należy uznać za sukces.
W przeciwieństwie do niektórych internetowych "gwiazd ze śmiesznych obrazków", do prawdziwego Scumbaga nietrudno było dotrzeć. Bardzo szybko okazało się, że chłopak na zdjęciu naprawdę nazywa się Blake Boston, pseudonim arystyczny: "Weezy B". Pseudonim artystyczny? Owszem, ponieważ Blake jest (podziemnym) raperem.
I tutaj wszystko zaczyna się robić coraz bardziej zabawne.
Otóż nie uwierzylibyście, ale słynne zdjęcie pochodzi z... okładki płyty (tzw. "nielegala" oczywiście, hip-hopowcy będą wiedzieć, w czym rzecz) "Ma Gangsta", którą Boston wydał razem ze znajomymi pod szyldem zespołu "Beantown Mafia". Żeby było śmieszniej, zrobiła je jego mama.
Bostonowi nie udało się zrobić kariery w świecie muzyki. Ale i tak - trochę cudem - stał się słynny. Czy można teraz, już po fakcie, połączyć jedno z drugim?
Dość szybko Boston "ujawnił się" i już w marcu 2011 roku udzielił wywiadu, w którym pokazał, co o tym wszystkim myśli. A, generalnie rzecz biorąc, stosunek ma pozytywny, choć nie lubi, jeśli z nim zadzierać. I chyba nie jest zbyt rozgarniętym gościem, tak poza tym. Ale nie, żebym się czepiał. Rzeczony wywiad możecie obejrzeć poniżej:
Musiał minąć jednak ponad rok, by Boston ponownie spróbował zrobić karierę w świecie rapu. Jego pierwszy utwór to "Scumbag Steve Overture" - na YouTube pojawił się 3 maja tego roku i już zdążył dobić prawie do dwóch milionów wyświetleń:
Chyba wiem, co teraz myślicie. Tak, to nie jest dobry kawałek.
Nie jest. Ale Boston i tak spróbuje zrobić z nim - i nie tylko - karierę. Zapowiedział, że nowe utwory będzie wypuszczał w sieci co tydzień.
Na razie udało mu się zagrać na ROFLconie - konferencji na temat memów organizowanej przez Massachusetts Institute of Technology w Cambridge. Gościnnie w jego utworze wykonywanym na żywo wystąpił Chuck Testa . Cóż, to też jakiś sukces.