Muzyk: "BitTorrent jest jak radio"

Artyści mają różne podejście do kwestii udostępniania swojej muzyki w Internecie. Jedni czują się okradani, inni w "partyzanckiej dystrybucji" widzą sposób na bezpłatną reklamę.

Muzycy z grupy Counting Crows z pomocą serwisu wymiany plików BitTorrent opublikowali cztery utwory , które pobrać może każdy, oczywiście bez żadnej opłaty. Lider kapeli Adam Duritz stwierdza wprost:

"Jeśli masz na BitTorencie 150 mln ludzi to jest to nowa radiostacja. A nawet coś lepszego bo ludzie mogą wybrać, czego chcą słuchać a kiedy mają tego dość, mogą się wyłączyć".

Można by pomyśleć, że w taki sposób promować zechce się jakiś nikomu jeszcze nieznany kandydat do bycia gwiazdą, Counting Crows istnieją jednak od 1991 roku, wydali kilka albumów.

Inni muzycy też decydowali się już udostępnianie całych płyt za darmo w sieci - m.in. Coldplay krążek Left Right Left Right Left, Smashing Pumpkins - Teargarden by Kaleidyscope.

Pan Duritz nie myli się w kwestii skuteczności promowania muzyki w Internecie przez jej uwolnienie. Problemem w tym, że na serwerze BitTorrent można znaleźć mnóstwo utworów, których autorzy w cale nie chcą niczego rozdawać za darmo. Lider Counting Crows zauważa jednak, że model dystrybucji muzyki zmienia się. Twierdzi, że o wiele korzystniejsze dla twórców jest bycie w kontakcie z fanami - "dzielenie plików jest narzędziem, które łączy cały świat".

Dosadnie wypowiedział się też na temat show-businessu:

"Branża nigdy nie była zbyt łaskawa dla zespołów. 99% z nich nigdy nie odniosło sukcesu. Nawet jeśli im się udało wytwórnie muzyczne zabrały 80% dochodu blokując przy tym prawa do utworów."

Wraz z rozwojem technologii a w szczególności upowszechnianiem szybkiego i taniego internetu pytanie o sposób rozpowszechniania muzyki nabiera coraz większego sensu.

[ za theverge.com ]

Więcej o: