Zanim Polley opracował bezprzewodowy pilot do telewizora już od dwudziestu lat pracował w Zenith Electronics. W tym czasie urządzenie sterujące telewizorem bez konieczności podchodzenia do przedniego panelu nie było czymś zupełnie nowym. Część srebrnych ekranów wyposażana była bowiem w piloty osadzone na kablu. Nie był to jednak szczególnie wygodny sposób na zmianę kanałów i głośności. Gruby przewód nazywano nawet pępowiną, podkreślając raczej jego ograniczenia niż życiodajną funkcję tego "organu".
W 1955 roku Polley skonstruował urządzenie, które za pomocą niewielkiej lampki wysyłało określoną informację do odbiornika umiejscowionego przy telewizorze. Tak powstał "Flash-Matic". Pierwszy bezprzewodowy pilot. Świadkowie twierdzili później, że urządzenie było niezwykle czułe i pewną trudność sprawiało wcelowanie światełkiem w odbiornik, ale latareczka Polleya i tak stała się hitem. Zrewolucjonizowała bowiem sposób myślenia.
Niestety, z powodu wysokiej ceny Flash-Matic nie trafił jednak masowo "pod strzechy". Początkowo cena urządzenia sięgała aż 250 dolarów. To nawet 100 dolarów więcej niż wersja kablowa. Ale nie to stanowi sedno problemu. Obraz staje się pełny dopiero po uwzględnieniu średniej tygodniowej płacy w 1955 roku w USA. Według danych wynosiła ona dokładnie 76 dolarów. Zakup pilota był więc nie lada wyzwaniem.
Udoskonalenie koncepcji bezprzewodowego pilota zajęło innym producentom kolejne kilkadziesiąt lat. Flash-Matic był jednak pierwszy, a Polleya możemy spokojnie nazwać współtwórcą obecnego stylu życia. Dzięki możliwości zdalnej zmiany kanału i regulacji głośności widzowie mogli stać się bardziej wybredni, unikać reklam i jednocześnie przestać ruszać się z kanapy... to z kolei wymusiło wprowadzenie zmian w samej telewizji.
Eugene J. Polley fot. www.ieee.org
Eugene J. Polley, 1915-2012.
Przeczytaj też: