IBM zabronił swoim pracownikom używania wirtualnej asystentki Siri. Używanie iPhone'a wciąż jest dozwolone, ale korzystanie z Siri w firmowych sieciach już nie. Wszystko w obawie przed utratą cennych danych.
Firma obawia się, że wymawiane zapytania mogą być gdzieś przechowywane.
- komentowała CIO firmy IBM (Jeanette Horan) na łamach Technology Review.
I rzeczywiście, jak donosi Wired, w umowie użytkownika iPhone'a znajdują się zapiski mówiące o tym, że Apple gromadzi różnego rodzaju dane, kiedy korzystamy z pomocy wirtualnej asystentki. Nie wiadomo jednak co konkretnie jest przechowywane i przez jak długi czas i kto konkretnie ma dostęp do tych danych.
Kiedy używasz Siri lub Dictation, rzeczy które mówisz zostaną zapisane i wysłane do Apple, by zamienić to, co mówisz w tekst. (...) Używając Siri lub Dictation, zgadzasz się na to, by Apple i jego spółki przesyłali, zbierali, utrzymywali, przetwarzali i wykorzystywali informacje, włączając w to wymawiane zapytania oraz dane użytkownika, by ulepszyć Siri, Dictation oraz inne produkty i usługi Apple.
- między innymi takie zapisy pojawiają się umowie użytkownika, która przejrzała redakcja Wired.
Apple i IBM oficjalnie nie skomentowali tych doniesień. Zrobił to natomiast Edward Wrenbeck, szef zespołu, który opracował oryginalną aplikację Siri zakupioną przez firmę z Cupertino. Uważa on, że Siri działa podobnie jak wiele innych usług i generalnie nie ma się czym przejmować. IBM, jak widać, jest jednak innego zdania.
[za: Wired ]
Zobacz także: