Stało się. WhatsApp przestaje być płatny. Jak możemy przeczytać na oficjalnym blogu firmy, wraz ze wzrostem popularności komunikatora zdecydowano się porzucić subskrypcyjny model. Do tej pory, po roku korzystania z WhatsAppa należało uiszczać roczną opłatę wynoszącą niecałego dolara. Choć wydatek właściwie żaden, bez wątpienia przynosił on firmie stały i raczej niemały przychód. Jednak twórcy aplikacji zdecydowali się zrezygnować z tej drobnej opłaty, gdyż, jak wyjaśniają:
...uznaliśmy, że to podejście [opłata] nie sprawdza się najlepiej. Wielu użytkoników WhatsAppa nie ma debetowych czy kredytowych kart i obawia się, że po roku straci możliwość komunikowania się z przyjaciółmi i rodziną. W związku z tym w ciągu najbliższych tygodni usuniemy opłaty z różnych wersji naszej aplikacji i WhatsApp nie będzie więcej pobierał opłat za nasze usługi.
Oficjalny powód, podany przez WhatsAppa podkreśla oczywiście obawę przed tym, że część użytkowników nie będzie mogła kontaktować się ze swoimi przyjaciółmi. Raczej między bajki możemy włożyć myślenie, że chodzi o tak empatyczne podejście. Możemy się tylko domyślać, że wraz z uruchamianiem się płatnej subskrypcji po rocznym użytkowaniu, spory procent użytkowników porzucał aplikację na rzecz darmowej konkurencji. Na to firma nie mogła sobie pozwolić, zwłaszcza, że nie brakuje alternatywnych produktów o właściwie identycznej przydatności. Postanowiono więc znaleźć inne źródło przychodów. Jakie?
Zobacz też: WhatsApp będzie miał rozmowy wideo?
Microsiervos via. Flickr
Zgodnie z lakoniczną notką na blogu, WhatsApp szykuje się do testów nowej funkcji, która ma ułatwiać komunikowanie się firm z użytkownikami. Jakby to miało wyglądać? Załóżmy, że będziemy chcieli dostawać wiadomości, na przykład, o spóźnieniach pociągów. By je otrzymywać zaczniemy obserwować odpowiedni kanał, a firma kolejowa będzie wysyłać nam wiadomości w tym temacie. Być może będzie to nawet komunikacja dwustronna . Oczywiście WhatsApp za taką opcję będzie "kasował" firmę, nie nas. Na ile będziemy mieli wpływ, jakie treści będą do nas docierać oraz od których firm, jest to wciąż kwestią przyszłości.
Nie trudno sobie wyobrazić również, że WhatsApp skręci w stronę większej "platformowości", a więc modelu, który od dawna oferuje Line i od niedawna wprowadza Zuckerberg w swoim Messengerze. Sprzedaż naklejek, skórek i typ podobnych rzeczy nie jest trudna do implementacji, a przynosi zyski.
Co ciekawe, WhatsApp zarzeka się, że nie będzie wprowadzał reklam, przynajmniej nie tych w postaci banerów, więc chociaż o tego będziemy wolni.
WhatsApp zyskał swoją popularność właściwie dzięki jednemu podejściu - prostocie . Aplikacja nie oferowała wodotrysków, tylko proste narzędzie do pisania, przesyłania fotek i wideo, do tego działała szybko i na wielu systemach. Od czasu, kiedy została kupiona przez Facebooka za 19 miliardów dolarów , aplikacja coraz bardziej "puchnie" o nowe funkcje. Część z nich, jak VoIP czy przyszłe wideo-rozmowy wydają się naturalną koleją rzeczy.
Anto Jularic
Jednak nowe plany monetyzacji aplikacji sugerują, że będzie ona szła drogą, którą obecnie zmierza Messenger. Problemem na przyszłość może okazać się identyfikacja tej aplikacji. Jeżeli owa "platformowość" WhatsAppa będzie przypominać kierunek, w którym poszedł Messenger, a który wyznacza Line, to czym właściwie będzie się ta aplikacja różniła od konkurencji?
Osobiście sądzę, że choć na krótką metę zapewne uda się "wyciągnąć" więcej z tych 900 milionów użytkowników , niż za pomocą prostego abonamentu (mikropłatności w grach są tutaj idealnym przykładem), to z czasem może się okazać, że znów będzie potrzebny taki nowy Whatsapp - prosty, szybki, lekki. A dolar rocznie to niewygórowana cena za coś takiego.