Szalony pomysłu Microsoftu? Amerykański gigant chce trzymać twoje dane na dnie morza

Oddział Microsoft Research, naukowe ramię giganta z Redmond, testuje możliwość zbudowania centrów danych... pod powierzchnią oceanu. Ten dość zaskakujący pomysł ma przynieść amerykańskiej firmie znaczące oszczędności.

Centrum danych to kluczowy element infrastruktury dla każdej firmy, która ma jakikolwiek związek z internetem i przetwarzaniem informacji. To właśnie w tych pilnie strzeżonych budynkach znajdują się serwery, które każdego dnia wysyłają  i otrzymują gigantyczne porcje danych.

Największym problemem dla firm, które korzystają z centrów danych, jest schłodzenie  serwerów, które generują duże ilości ciepła. To niezwykle trudne wyzwanie technologiczne, logistyczne, a przede wszystkim finansowe.

Giganci nie mają jednak wyjścia: jeśli ich serwery się przegrzeją i ulegną uszkodzeniu, to klienci stracą dostęp do poczty e-mail, Facebooka, YouTube'a, Instagrama, Office'a 365, wyszukiwarki Google, Twittera lub tysięcy innych internetowych usług.

Z tego powodu, takie firmy jak Google czy Facebook już od jakiegoś czasu starają się budować swoje centra danych w chłodnych nordyckich krajach, gdzie klimat dla ich serwerowni jest zdecydowanie bardziej znośny.

Czytaj też: Windows Phone jest martwy. Sprzedaż smartfonów Lumia spada na dno

A gdyby tak pod wodą?

Problemy związane z kosztownym chłodzeniem centrów danych są również bliskie Microsoftowi. Firma z Redmond posiada  ponad 100 takich obiektów na całym świecie, a na ich budowę przeznaczyła już ponad 15 mld dolarów. To właśnie centra danych odpowiadają za prawidłowe funkcjonowanie ponad 200 internetowych usług oferowanych przez Microsoft.

Obecnie, amerykańska firma szuka sposobów na obniżenie kosztów utrzymania tak gigantycznej infrastruktury sieciowej. Zgodnie z doniesieniami dziennika "The New York Times" , jednym z takich sposobów ma być budowa centrów danych... pod wodą.

Na taki pomysł wpadli naukowcy z oddziału Microsoft Research, który zajmuje się eksperymentalnymi projektami firmy z Redmond. Ich zdaniem, umieszczenie serwerów pod powierzchnią wody pozwoliłoby na lepsze odprowadzanie gromadzonego ciepła, jak również na zlokalizowanie centrów danych bliżej dużych miast, co z kolei zmniejszyłoby opóźnienia w transferze danych.

natick.research.microsoft.com

W ramach inicjatywy o wdzięcznej nazwie Project Natick , naukowcy zbudowali już pierwszą kapsułę-serwerownię o wdzięcznym imieniu "Leona Philpot" (na cześć bohaterki gry "Halo"), która została zanurzona na głębokości ponad 9 metrów pod powierzchnią Oceanu Spokojnego. Eksperyment trwał ponad 100 dni, a jego wyniki są ponoć bardzo obiecujące.

"Gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym pomyśle, pomyślałem, 'Woda... elektryczność, co dobrego może z tego wyniknąć'. Jednak jeśli bliżej się temu przyjrzeć, to zaczyna nabierać sensu" - podkreśla w rozmowie z "NYT" Bent Cutlet, który projektuje komputery dla giganta z Redmond.

Microsoft szacuje, że umieszczenie serwerów pod wodą mogłoby skrócić czas potrzebny do zbudowania centrum danych z 24 miesięcy do zaledwie 90 dni.  Obecnie firma z Redmond zastanawia się nad dwoma projektami takich obiektów. Pierwszy z nich zakłada umieszczenie centrum danych na dnie morza. Drugi - budowę specjalnych kapsuł, takich jak "Leona Philpot", które byłyby umieszczane tuż pod powierzchnią wody.

Podziemne miasto

Podwodne centra danych to nie jedyny sposób na poradzenie sobie z ciepłem generowanym przez serwery. Kilka lat temu dwie fińskie firmy informatyczne Helsingen Energia i ISP Academica zbudowały w Helsinkach podziemne centrum danych, które zlokalizowano 30 metrów poniżej historycznego Soboru Uspieńskiego.

Do chłodzenia obiektu wykorzystywana jest woda morska. Ciepło generowane przez serwery jest służy natomiast do ogrzewania budynków i wody w Helsinkach. Co ciekawe, wspomniane centrum danych jest jedynie niewielkim wycinkiem powstającego w stolicy Finlandii podziemnego miasta.

 
Więcej o: