German Klimenko nazywany jest w Rosji "carem internetu". To właśnie on ma za zadanie uporządkować cyfrową sferę tego kraju. Pierwszym krokiem w tym kierunku ma być zmuszenie Google, Apple'a i innych zagranicznych koncernów do płacenia wyższych podatków. Jednocześnie Klimenko zapowiada, że rosyjska administracja zrezygnuje z systemu Microsoft Windows. Jego zdaniem są to niezbędne środki do tego, aby "ustawić do pionu" zachodnie korporacje.
"Hodujemy krowę, a następnie ją doimy" - miał powiedzieć Klimenko w czasie ostatniego spotkania z kierowaną przez niego grupą roboczą ds. internetu.
Czytaj też: FBI chciało uchronić dzieci przed terroryzmem. I stworzyło najgorszą grę w historii
Klimenko planuje nałożyć na amerykańskie korporacje tzw. "podatek technologiczny". Ma on wyrównać szanse rosyjskich firm internetowych, takich jak Yandex czy Mail.ru w rywalizacji z Apple, Google czy też Microsoftem.
Jednym ze stronników Klimenki jest Andriej Ługowoj, były agent KGB, który został oskarżony przez brytyjski sąd o zabójstwo rosyjskiego opozycjonisty Aleksandra Litwinienki.
Ługowoj, który jest obecnie deputowanym rosyjskiej Dumy, zaproponował ustawę nakładającą 18 procentowy podatek od wartości dodanej sięgający nawet 300 mld rubli (3,9 mld dolarów) z przychodów osiąganych w Rosji przez Google, Apple oraz innych zagranicznych koncerny.
Ustawa wymienia kilkanaście kategorii cyfrowych produktów i usług, za które rosyjskie firmy płacą obecnie podatek VAT, a zagraniczne koncerny tego nie robią. To m.in. reklamy, gry, filmy, transakcje rynkowe oraz usługi przetwarzania danych w chmurze.
"Gdy kupujesz aplikację w sklepie Google Play lub App Store, to VAT naliczany jest w miejscu zakupu. Tak jest wszędzie, za wyjątkiem naszej republiki bananowej" - podkreśla Klimenko.
Źródło: Bloomberg