TechCruch dotarł do dokumentu, który sugeruje, że już w drugim kwartale tego roku możemy spodziewać się w Messengerze reklam. Jak miałoby to działać?
Zgodnie z wciąż niepotwierdzoną informacją, reklamy miałby pochodzić od firm, które mają swoje konta na Facebooku. Nie oznacza to jednak, że od 1 kwietnia możemy spodziewać się, że zostaniemy zalani spamem. Reklamy mają być dostarczane tylko tym użytkownikom, którzy kontaktowali się wcześniej z daną firmą przez Messengera i mają pochodzić właśnie od tej konkretnej firmy.
Zobacz też: Niezwykły eksperyment Facebooka udowodnił jak mały jest nasz świat
Z jednej strony mechanizm ten ma chronić nas przed niepożądanymi reklamami i jednocześnie targetować je pod kątem użytkowników, którzy już wcześniej wchodzili w interakcje z daną firmą. Na pierwszy rzut oka więc, zasięg tych reklam nie jest duży. Jednak Facebook od dłuższego czasu stanowi dla firm nie tylko narzędzie do samo-prezentacji, ale także formę wsparcia technicznego dla klientów. A my coraz chętniej korzystamy z tej formy kontaktu z firmą, jako tej najszybszej. Trudno więc oszacować, jaki zasięg będzie miał nowy mechanizm reklamowy na Messengerze.
Na razie Facebook unika potwierdzenia tej sprawy zasłaniając się polityką niekomentowania pogłosek. Jednak nie zaprzecza wprost, że taki temat istnieje, co może sugerować, że mogą trwać prace nad tego typu reklamami dla Messengera.
Mimo, że Zuckerberg niejednokrotnie podkreślał, że monetyzowanie rozmów nie jest najlepszą formą pozyskiwania pieniędzy, to trudno się spodziewać, że nie zamierza w żaden sposób zarobić na tak ogromnej bazie użytkowników. Błyskawiczny dostęp do 800 milionów ludzi, potencjalnych klientów, to marzenie każdej firmy. Facebook może zrealizować to marzenie. Musi być jednak w tym niezwykle ostrożny. Bo o ile targetowaną reklamę, raz na jakiś czas, użytkownicy zapewne zaakceptują, w zamian za możliwość kontaktowania się ze znajomymi, to już nachalnego spamowania nie.