Koniec 3-letniego procesu z Viacom - YouTube wygrywa

Amerykański sąd wydał właśnie orzeczenie w sprawie Viacom vs YouTube o naruszanie praw autorskich. Sąd uznał, że serwis Google nie naruszył ustawy DMCA, więc nie można zarzucać mu celowego pogwałcenia praw autorskich.

Cała sprawa sięga trzy lata wstecz , kiedy to Viacom (amerykańska wytwórnia filmowa, właściciel MTV, Comedy Central itd.) pozwała YouTube o notoryczne naruszanie ich praw autorskich oraz zarabianie na pirackich filmach. Viacom domagał się odszkodowania w wysokości 1 miliarda dolarów.

Historia sporu Viacom - YouTube

Podczas trwania procesu obie strony usiłowały udowodnić swoją rację. Viacom twierdził , że Google zarabiał na reklamach umieszczonych obok ich (niezwykle popularnych) filmów . Co więcej, koncern z Mountain View miał być świadom obecności w serwisie pirackich filmów, lecz z premedytacją miał ten fakt ignorować w imię większych zysków.

YouTube z kolei oskarżał Viacom o współuczestnictwo w "pirackim procederze" . Według Google wytwórnia miała zatrudniać własnych ludzi, którzy publikowali filmy na YouTube.

Google chroniony przez DMCA

Sąd przyznał ostatecznie rację Google stwierdzając, że serwis YouTube podlega ochronie przez ustawę Digital Millenium Copyright Act (DMCA). Zakłada ona, że właściciel serwisu nie może odpowiadać za treści publikowane przez użytkowników tak długo, dopóki nie ma świadomości iż naruszają one czyjeś prawa autorskie. Gdy jednak zostanie o tym powiadomiony ma obowiązek usunięcia pirackich treści.

Sąd podkreślał , że Viacom w 2007 roku wysłał prośbę do YouTube o usunięcie 100 tysięcy filmików naruszających ich prawa autorskie, a serwis Google wywiązał się z tego w ciągu jednego dnia. Sędzia ogłosił, że skoro Google przestrzega DMCA, to ustawa musi też działać w drugą stronę i nie obciążać winą serwisu za działania użytkowników.

Piractwo pozostanie na YouTube?

Google odniósł wielkie zwycięstwo, z którego prawdopodobnie najbardziej zadowoleni będą użytkownicy. Oznacza to bowiem, że YouTube pozostanie w Sieci w tej samej, co dotychczas, formie. Nie zostaną wprowadzone dodatkowe filtry ani premoderacja publikowanych treści. Oznacza to jednak także, że prawo i ustawy nie rozwijają się tak szybko jak Internet. Nieunikniona jest bowiem sytuacja, w której gdy użytkownik ma dowolność udostępniania treści, cierpieć będą czyjeś prawa autorskie.

Decyzja sądu to jednak nie koniec problemów serwisów typu YouTube. Viacom stwierdził, że jest bardzo rozczarowany werdyktem i ma zamiar się od niego odwołać .

Joanna Sosnowska

Więcej o: