Wolny hardware - pieśń przyszłości czy rzeczywistość?

Świat wolnego hardware doczekał się kolejnej wersji swojej "konstytucji" - w jedenastu zwartych punktach dokument ten definiuje kiedy projekt jakiegoś urządzenia może zostać uznany za OSHW (Open Source Hardware).

Pomysł wolnego hardware, choć w ogólnych założeniach podobny do wolnego oprogramowania, rozwija się dużo oporniej. Problemem jest to, że potrzeba konkretnych nakładów finansowych, aby budować fizyczne urządzenia. Ale faktem jest, że koncepcja jest atrakcyjna - wystarczy popatrzeć na otwartą platformę mikrokontrolerów Arduino, które wraz z darmowym oprogramowaniem służą do tworzenia interaktywnych gadżetów czy elektronicznych zabawek.

Wolny hardware nie jest też nowym pomysłem. Za prekursora na tym polu można uznać IBM - firma stworzyła komputer osobisty niemal 30 lat temu, a następnie pozwoliła innym firmom tworzyć jego klony. Bez tego kroku (krytykowanego przez wielu komentatorów w latach 80) nie nastąpiłby zapewne tak szybki rozwój branży. Ostatecznym potwierdzeniem trafności działań było w 2006 roku przejście Apple na procesory Intela - własna, zamknięta platforma sprzętowa nie rozwijała się dostatecznie szybko.

Pod dokumentem OSHW podpisało się kilkadziesiąt osób i instytucji, głównie zajmujących się elektronicznymi gadżetami. To niezbyt dużo, ale pierwsze kroki rzadko są widowiskowe. Ważne, żeby do dostępnych obecnie otwartych projektów (np. drukarki 3D RepRap , czy minimalistycznej konsoli do gier Uzebox ) dołączały kolejne, a termin "wolny hardware" przestał oznaczać tylko pięcioletni komputer.

[ OSHW ]

Tomasz Andruszkiewicz

Więcej o: