O ACTA pisaliśmy niedawno tutaj . Negocjacje kontrowersyjnego międzynarodowego traktatu nadal prowadzone są za zamkniętymi drzwiami i w głębokiej tajemnicy, pomimo to nadal dochodzi jednak do regularnych przecieków fragmentów, a nawet całej treści.
Wygląda na to, że ta atmosfera jest winą jednego uczestnika negocjacji i nie jest to Unia Europejska. Z oświadczenia dowiadujemy się:
W ostatniej rundzie negocjacji mającej miejsce w Szwajcarii, Komisja Europejska regularnie domagała się upublicznienia ostatniej wersji wynegocjowanego porozumienia, celem zapewnienia jaśniejszego obrazu procesu negocjacji, a także położeniu kresu nieporozumieniom i niepokojowi wśród obywateli, oraz zainteresowanych stron. Niestety, ten postulat został zablokowany przez jedną ze stron negocjacji. W rezultacie jesteśmy zmuszeni respektować poufną naturę negocjacji, dopóki wszystkie strony nie zgodzę się na zwiększoną transparentność, której oczekuje Komisja Europejska.
Wszystko wskazuje na to, że zwolennikiem tajności jest USA. Oczywiście może to być też dowolny inny uczestnik negocjacji: Australia, UE, Japonia, Kanada, Korea, Meksyk, Maroko, Nowa Zelandia, Singapur lub Szwajcaria. Rzeczniczka UE jasno stwierdza jednak, że to nie UE odpowiada za tajność negocjacji, a wręcz przeciwnie - dąży do jak największej jawności.
Wygląda na to, że spotkanie informacyjne, organizacja którego (brak możliwości robienia notatek, poufność) na początku tygodnia oburzyła europosła Partii Piratów, było najlepszym co KE mogła zrobić aby poinformować posłów o bieżącym stanie negocjacji, a jednocześnie dochować ich warunków. Zrozumiałym jest, że traktaty międzynarodowe muszą być czasami negocjowane w tajemnicy. Jednak w tym przypadku wydaje się to co najmniej nieuzasadnione. Pozostaje liczyć, że tajemnicza strona zrezygnuje w końcu ze swojego sprzeciwu.
[via The Register ]
Maciej Starzycki