Pamiętacie, kiedy demotywatory były śmieszne?
Na to pytanie można udzielić różnych odpowiedzi, w zależności od internetowego stażu. Ktoś powie, że nigdy nie były, i wiele się nie pomyli, chociaż dawno temu i daleko stąd można było trafić na coś zabawnego.
Ktoś powie, że wciąż są, ale pewnie śmieszą go również polskie seriale komediowe.
Ktoś - szczęśliwiec! - zapyta, co to właściwie są "demotywatory"?
Wszystko zaczęło się od tablic motywujących - obrazków z hasłem ("PRACA ZESPOŁOWA!") i linijką wyjaśnienia ("Nie jesteś sam!") mającym na celu dopingowanie pracowników korporacji. Internet odpowiedział - w duchu komiksów o Dilbercie - sarkastycznymi parodiami, które zamiast motywować, mogły wpędzić w depresję ("PRACA ZESPOŁOWA - I tak do usranej śmierci"), ale były przy tym zabawne.
Mem demotywatora (jak wszystkie memy) szybko zmutował do formy "śmieszny obrazek"+"hasło"+"wyjaśnienie", często psując stare żarty (zabawne zdjęcie z głupim hasłem przestawało być zabawne). Ale nikt nie mógł spodziewać się, co stanie się z demotywatorami, gdy trafią w ręce polskich gimnazjalistów . Polecam notkę na blogu "Panopticum" opisującą te abominacje.
Natomiast dla wszystkich tych, którzy nie potrafią docenić humorystycznego kunsztu polskich "demotów", powstała specjalna strona, której autor podjął się benedyktyńskiego wysiłku wytłumaczenia żartów . "Teraz wiesz kiedy się śmiać" - głosi jej motto.
I znów jest zabawnie.
Michał R. Wiśniewski ( mrw.blox.pl )