W zeszły czwartek Apple ogłosiło rozluźnienie ograniczeń nałożonych na deweloperów aplikacji na iOS - mogą oni teraz korzystać z dowolnych narzędzi do tworzenia programów, pod warunkiem, że powstałe aplikacje nie pobierają kodu z zewnątrz. Jednocześnie opublikowane zostały explicite zasady akceptowania i odrzucania aplikacji (do pobrania w formie PDF , via Engadget), zawierające 5 stron wyraźnych kryteriów tego, czego nie mogą robić aplikacje na iOSa aby nie zostały wywalone.
Niektóre przykazania są dość sensowne - "spamowanie" App Store wieloma wersjami tej samej aplikacji, próby manipulacji rankingami przy pomocy fałszywych lub opłaconych recenzji, aplikacje będące głównie materiałami marketingowymi, czy naruszające wskazówki tworzenia interfejsu dla iPhone będą odrzucane. Jednak jest też sporo innych, które mogą być lekko zaskakujące - na przykład jest zakaz ruletki, jest zakaz Chatroulette ("aplikacje zawierające treści generowane przez użytkowników będące często pornograficzne, takie jak Chat roulette"), zakaz aplikacji, w których metadanych znajduje się nazwa innych platform smartfonowych (bez wymieniania nazw takich jak Android, Symbian czy inny Hastur lub Voldemort), zabronione jest wykorzystywanie innych systemów zakupu treści, funkcji czy usług w aplikacji niż Applowski IAP, nie można też wykorzystywać za pomocą aplikacji IAP do zakupu fizycznych towarów lub usług (czyli żadnych aplikacji do mikropłatności) itp. itd. A to, co mnie najbardziej zachwyca, to fakt, że zakazane są aplikacje zawierające "obraźliwe" lub "wredne" treści, ale od zakazu tego poczyniony jest wyjątek dla zawodowych komików i satyryków politycznych. Jeżeli ktoś chce sobie niewybredne zażartować w aplikacjach dostępnych na iOS, to może to robić wyłącznie, kiedy dostawał za to pieniądze już wcześniej. Wydaje mi się to trochę dziwaczne, ale może to tylko ja.
Wszystkie te wskazówki nie zawierają żadnego zakazu usług takich, jak Google Voice (jest jedynie zakaz przekazywania głosu strumieniami większymi niż 5 MB w ciągu 5 minut). Twórca aplikacji GV Mobile, która została usunięta z App Store ponad rok temu, Sean Kovacs, skontaktował się z apple, i otrzymał potwierdzenie, że po jej ponownym zgłoszeniu prawdopodobnie zostanie ona zaakceptowana. Wygląda na to, że użytkownicy iPhone w końcu doczekają się Google Voice na swoich smartfonach. Gratulacje.
Jest tylko jeden szkopuł. Na końcu PDFa z listą zasad znajduje się jedna dodatkowa informacja. Stwierdza ona, że jest to "żywy dokument", który będzie ulegać zmianie i aktualizacji wraz z przedstawianiem Apple do zatwierdzenia nowych aplikacji i sytuacji.
Innymi słowy, wyraźnie określono już naruszenie, jakich tabu powoduje, że aplikacja zostanie odrzucona z App store, ale fakt, że stworzona aplikacja nie narusza żadnych z przykazań zesłanych przez Jobsa nie gwarantuje, że Apple nie postanowi dopisać sobie nowego punktu wycelowanego właśnie w daną aplikację. Nie jestem tym specjalnie zaskoczony.
[ Apple , via TechCrunch 1 , 2 ]
Leszek Karlik