Nowy startup o nazwie Internet Eyes chce pozwolić przeciętnym obywatelom na obserwowanie innych przez sieć jednocześnie zapewniając sklepikarzom większą ochronę przed kradzieżami.
Zasada działania Internet Eyes jest dość prosta - obrazy z kamer umieszczonych w sklepach korzystających z usług firmy będą wysyłane przez Internet do komputerów osób zapisanych do programu. Mogą one pooglądać sobie innych ludzi z anonimowego zacisza domowego, a w przypadku zauważenia złodzieja w sklepie zaalarmować właściciela.
Podobny "społecznościowy panoptykon" miał pilnować w Teksasie granicy z Meksykiem, jednak szybko okazał się porażką i dwa miliony dolarów federalnego grantu zaowocowały w ciągu jednego roku jedenastoma aresztami. Potem pieniądze się skończyły .
Internet Eyes planuje bardziej kapitalistyczne podejście do wykorzystania oczu społeczności chętnych podglądaczy z Internetu. Przesyłane do centrali alarmy są punktowane - 3 punkty za zapobieżenie kradzieży lub innemu zachowaniu antyspołecznemu, 1 punkt za ostrzeżenie udzielone w dobrej wierze, mimo braku podstaw, 0 punktów, jeżeli ostrzeżony klient stwierdził, że nie było żadnego powodu do alarmowania go. Osoba, która w danym miesiącu otrzyma najwięcej punktów dostanie 1000 funtów nagrody. Ponadto, spędzenie ponad 30 godzin miesięczne przed ekranami daje pół funta miesięcznie, ponad 45 godzin - jednego funta a ponad 60 godzin - półtora funta.
Jednak istnieje jeden haczyk. Aby sprawdzić tożsamość osób oglądających przesyłane z kamer obrazy konieczne jest zarejestrowanie się i wykupienie prenumeraty, kosztującej 2 funty za jeden miesiąc, pięć za kwartał lub trzynaście za cały rok.
Model biznesowy całkiem niezły z punktu widzenia Internet Eyes, o ile tylko widmo tysiąca funtów nagrody przyciągnie wystarczająco dużo chętnych podglądaczy. Tylko że monitorowanie kamer jest nudne. Naprawdę nudne.
A implikacje takich rozwiązań dla prywatności nie są specjalnie dobre - prowadzą one do legitymizacji społeczeństwa wzajemnej obserwacji, gdzie wszyscy nagrywają wszystkich dookoła, na wypadek gdyby ktoś popełnił jakiś czyn zabroniony. W końcu niewinni nie mają się czego obawiać. A Wielki Brat patrzy - czy też w tym przypadku raczej cała horda małych braciszków.
[ Internet Eyes , via Schneier on Security ]
Leszek Karlik