Ciasteczka, czyli cookies, to małe pliki zapisywane przez przeglądarkę. Mogą one zawierać hasła i loginy lub ustawienia dotyczące stron internetowych. Bywają przydatne i pomocne (nie musimy wpisywać danych aby się gdzieś zalogować), ale czasem przechowywane przez nie informacje mogą trafiać w niepowołane ręce. Tak było w przypadku niedawnego "wycieku" danych z Facebooka gdy okazało się, że do ciasteczek dołączane były prywatne informacje o użytkownikach , przesyłane do agencji marketingowych. Nowe regulacje Unii Europejskiej mogłyby temu zapobiec.
Nie jest to jednak takie proste. Początkowo UE chciała zmienić całkowicie podejście do ciasteczek - obecnie przeglądarki domyślnie akceptują przesyłanie plików cookie . Nowe regulacje miałyby natomiast zakładać zgodę użytkownika , a co za tym idzie, dawać mu lepszy wgląd w to, co dzieje się "za kulisami" jego zwykłej działalności w Internecie. Taki zapis został zaakceptowany w listopadzie ubiegłego roku.
Wzbudził jednak wiele kontrowersji. Przede wszystkim gdyby takie założenia zostały wprowadzone w życie, praktycznie każda odwiedzana przez nas witryna wysyłałaby do nas zapytanie o możliwość przesłania ciasteczek razem z uzasadnieniem celu tej czynności. Potem dodano nowy akapit mówiący, że moglibyśmy dokonywać akceptacji plików cookie z poziomu ustawień przeglądarki, co znacznie ułatwiłoby sprawę. Problem polega na tym, że każde z państw członkowskich UE może w inny sposób interpretować i implementować to prawo.
Państwa członkowskie nie ratyfikowały jeszcze nowych ustaleń dotyczących ciasteczek, a - jak podaje Wall Street Journal - projekt budzi sprzeciw zarówno firm internetowych, reklamodawców jak i samych członków UE.
27 państw należących do Unii Europejskiej powinno zaakceptować nowe regulacje do maja. Tymczasem agencje zajmujące się reklamą w Internecie mają 16 grudnia przedstawić własną propozycję radzenia sobie z ciasteczkami.
Joanna Sosnowska