Google oskarżone o brak "neutralności wyszukiwania"

W ramach dochodzenia antymonopolowego przeciwko Google, Komisja Europejska sprawdzi, czy Google w wyszukiwarce nie promuje swoich usług w sposób naruszający zasady wolnej konkurencji.

W czasach miliardów stron i serwisów internetowych, o sukcesie bądź upadku jakiegoś internetowego biznesu decyduje jego pozycja w wynikach wyszukiwania na tematy, które są podstawą działalności. I w miarę jak coraz więcej usług jest oferowanych przez samo Google, wyniki z konkurencyjnych serwisów mogą spadać na niższe pozycje, czyli też w marketingową otchłań poza pierwszą stronę wyników wyszukiwania.

Zarzuty o nieuczciwą konkurencję pojawiły się zwłaszcza po wprowadzeniu usługi Google Places i szybkiego podglądu odpowiedzi , kiedy to zamiast linków do serwisów agregujących informacje o lokalnych firmach, Google zaczęło bezpośrednio pokazywać w wynikach wyszukiwania odpowiednie fragmenty map i odnośniki do firmowych stron. Firmy, które wcześniej zapewniały podobne usługi notują teraz spadek liczby odwiedzin o kilkanaście procent. Podobnie było z serwisem MapQuest, który stracił większość klientów po uruchomieniu Google Maps. MapQuest ma teraz drugą pozycję na rynku po Google Maps, i nieco więcej niż 1/3 ich ruchu. A kiedyś byli jedyną usługą tego typu w całym Internecie.

Konkurenci Google postulują wprowadzenie regulacji prawnych wymuszających "neutralność wyszukiwania" , czyli zabronienie Google promowania swoich usług w wynikach wyszukiwania. Firma broni się twierdzeniem, że dostarcza tylko swoim klientom najlepszych możliwych wyników.

[Na podstawie searchengineland.com , Wall Street Journal ]

Janusz A. Urbanowicz

Więcej o: