Latające elektrownie wiatrowe z NASA

Być może w przyszłości część energii elektrycznej świata będzie generowana przez unoszące się na uwięzi latające turbiny wiatrowe - taką przynajmniej nadzieję ma inżynier z NASA, Mark Moore.

Realizuje on grant naukowy przyznany NASA przez rząd federalny w celu oceny wielu rozważanych aktualnie koncepcji ekologicznego pozyskiwania energii wiatrowej. Mają one wszystkie jedną wspólną cechę odróżniającą je od współcześnie stosowanych turbin wiatrowych - zakładają pozyskiwanie energi wiatru wysoko nad ziemią. Kilometry nad ziemią. Cytując Moore'a:

Na wysokości ponad pół kilometra, prędkość wiatru jest dwa do trzech razy większa niż na poziomie ziemi. Dostępna moc rośnie wraz z sześcianem tej prędkości, więc to osiem do 27 razy więcej mocy po prostu przez osiągnięcie wysokości 600 metrów.

Wysłanie turbin wyżej, na ponad 9000 metrów umożliwia wykorzystanie prądów strumieniowych wiejących z prędkościami przekraczającymi 200 km/h. Tam można uzyskać z turbin ponad 50 razy więcej prądu niż na ziemi.

Latające turbiny mają jeszcze kilka innych zalet - nie zajmują miejsca na ziemi, odpowiednio wysoko nie masakrują ptaków, a w razie nieodpowiednich warunków pogodowych można je ściągnąć na ziemię. Dlaczego rozwiązania takie nie są więc stosowane?

Po pierwsze, problemem jest technologia. Latający pojazd na uwięzi unoszący się nawet pół kilometra nad ziemią wymaga zastosowania lin z nanorurek. Dziesięciokilometrowy przewód i lina na której będzie unosić się sterowiec, balon, latające skrzydło z turbinami czy latawiec jest trudny do zrealizowania inżynieryjnie. Ponadto należy wziąć pod uwagę fakt, że przestrzeń powietrzna jest dość intensywnie wykorzystywana. Ponownie oddając głos Moore'owi:

Przestrzeń powietrzna to towar. Potrzebna jest możliwość wykorzystania przestrzeni powietrznej bez zabierania jej innym graczom. Mniejsze samoloty nadal będą musiały latać dookoła turbin. Od większych samolotów nie można oczekiwać omijania każdej turbiny wiatrowej, dookoła której roztacza się trzykilometrowa strefa ochronna.

Stąd też badanie przeprowadzane przez rząd federalny, który jest w stanie ocenić, jaki wpływ będzie miała ta technologia na dostępność przestrzeni powietrznej. NASA jest zaangażowana w nie z uwagi na swoją wiedzę z zakresu przemysłu lotniczego i astronautycznego, materiałów kompozytowych oraz zarządzania przestrzenią powietrzną. Moore spotkał się już z głównymi firmami z branży energii wiatrowej, jak również przedstawicielami Departamentu Energii i Narodowego Laboratorium Energii Odnawialnych.

[na podstawie Science Daily ]

Leszek Karlik

Więcej o: