Konstrukcja sportowego motocykla narzuca zupełnie inne wyzwania niż samochodu - liczy się jak najmniejsza waga - a akumulatory są ciężkie - i jednocześnie moc - a ta potrzebuje dużo prądu. Ale jest o co walczyć, gdyż elektryczny silnik ma stały moment obrotowy i pozwoli osiągnąć kosmiczne przyspieszenia.
Nad elektrycznym ścigaczem pracuje firma Mission Motors i jak na razie idzie im nieźle, motocykl Mission R ma wszystkie cechy rasowego ścigacza .
Mission R napędzany jest elektrycznym silnikiem prądu zmiennego o mocy 141 koni mechanicznych (dla porównania - Yamaha podaje, że współczesna YZF-R1 ma "na wale" moc 179,6), stały moment obrotowy 156 niutonometrów.
Energia przechowywana jest w akumulatorach o pojemności 14kAh, przy "hamowaniu silnikiem" odzyskiwana jest także część energii ruchu , która wraca do akumulatorów. Motocykl spowalniają też solidne tarczowe hamulce Brembo - dwa dwutłoczkowe zestawy z przodu i jeden z tyłu. Zawieszenie - amortyzatory Ohlins, regulowane do różnych obciążeń i rodzajów jazdy. Na 17-calowych kołach torowe opony, z przodu 120/70 ZR-7, z tyłu 190/60 ZR17.
Największą zmianą jest sterowanie. Dzięki elektrycznemu silnikowi motocykl ma jeden bieg (!) na którym rozpędza się do 260km/h . Można załadować "mapę przepustnicy" odpowiadającą - prawdopodobnie - za reakcje silnika przy różnych prędkościach.
Wszystkie owiewki wykonano z włókna węglowego ("karbonu"), pokrytego jeszcze dodatkową warstwą izolatora elektrycznego. Producent nie podaje wagi ani zasięgu, ale to motocykl torowy, kto by tam myślał o zasięgu.
Cena też nie jest znana.
[na podstawie materiałów firmy Mission Motors ]
Janusz A. Urbanowicz