Choć oficjalnie jest na urlopie zdrowotnym, Steve Jobs ma się pojawić na scenie w trakcie dzisiejszego Apple Worldwide Developers Conference. Dyrektor wykonawczy amerykańskiej korporacji ma oficjalnie zapowiedzieć usługę muzyczna iCloud.
Usługa ta umożliwiać ma odsłuchiwanie (strumieniowe przesyłanie) zakupionej muzyki w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej, o dowolnej porze. O ile posiadamy jakiekolwiek "iUrządzenie". Innymi słowy, każdy album, który nabyliśmy w usłudze iTunes byłby udostępniany nam w chmurze i na żądanie byłby odtwarzany na wybranym przez nas urządzeniu. Tym samym spełni się "muzyczne proroctwo" Davida Bowiego .
Informatorzy z branży muzycznej donoszą, że Apple podpisało już umowy licencyjne z największymi wytwórniami muzycznymi na świecie - Sony, Warner Music, EMI oraz Universal. Ponoć za każdą z nich, korporacja musiała wyłożyć od 100 do 150 milionów dolarów. Kwotę tę prawdopodobnie zwrócą przyszli użytkownicy usługi. Choć nie zostało to jeszcze potwierdzone, to istnieje duża szansa, że pełna funkcjonalność iCloud udostępniana będzie jedynie osobom płacącym abonament. Miałby on kosztować mniej więcej 25 dolarów rocznie.
Niestety póki co nie wiadomo jeszcze czy w dniu swojej premiery, iCloud dostępny będzie dla osób mieszkających poza granicami USA. Sama usługa umożliwić ma firmie Apple konkurowanie z jej największymi rywalami takimi jak chociażby Google. Ten gigant uruchomił już własne rozwiązanie tego typu działające w chmurze. O Google Music więcej piszemy w osobnym artykule . Na oficjalne prezentacje firmy Apple musimy poczekać jeszcze kilka godzin.