Jak informuje współpracująca z serwisami randkowymi agencja Iovation , która zajmuje się ochroną przed oszustwami - liczba oszustw na tego typu serwisach a USA wzrosła w 2011 roku o 150%.
Choć ta liczba może robić wrażenie, to zeszłym roku zaledwie 3,8% randek groziło srogim rozczarowaniem. W grę wchodziło tu zarówno spotkanie osoby podającej się za kogoś innego, próba wyłudzenia danych osobowych lub skierowanie na witryny robiące to za pomocą szkodliwego oprogramowania. A także spamowanie reklamami lub dręczenie wiadomościami.
Dla porównania - w 2010 r. liczba oszustw spadła do 1,4% z 1,5% w 2009 r.
Zdaniem wiceszefowej Iovation, Molly O'Hearn, na taki wzrost wpływają dwa czynniki.
Pierwszy to napływ na strony randkowe osób wolniej przystosowujących się do sieci, często starszych - nie orientują się one tak dobrze w internecie i często dopiero odkrywają takie portale wraz z ich wadami i zaletami. Ich niewiedza ułatwia działanie oszustom.
Drugi to serwisy randkowe przeznaczone dla konkretnych grup społecznych. Wiedza o pewnych cechach osoby pozwala lepiej przygotować sposób podejścia do ofiary.
Jednym z częstych schematów jest próba przekierowania rozmowy poza stronę, na prywatny e-mail lub komunikator - tak łatwiej wydobyć dane. Inny opiera się na wzbudzeniu sympatii ofiary, a potem poproszeniu o pieniądze w kryzysowej sytuacji np. leczenie nagłej choroby.
O'Hearn mówi, że łatwo zidentyfikować oszustów - często używają słowa "miłość" we wczesnych etapach rozmowy. Często też sposób pisania nie pasuje do zdjęcia i profilu, jaki sobie wykreowali.
Uważajcie przed Walentynkami.