Zburzę na początku wszelkie mity: Kindle Touch ma dokładnie ten sam wyświetlacz Pearl co Kindle Classic i Keyboard . Po bliższym przyjrzeniu się nie widać różnicy.
Skąd więc plotki, jakoby Touch miał lepszy lub gorszy ekran od swoich starszych braci? Ekrany Pearl mają pewien rozrzut jakościowy, co momentami może być widoczne na dwóch egzemplarzach.
Dotknięcie w Kindle Touch działa na zasadzie czujnika podczerwieni umieszczonego w ramce ekranu. Dlatego też ekran w Touch jest osadzony głębiej, a sam czytnik ma aż 1 centymetr grubości.
Co to oznacza:
Czułość przy pojedynczym dotyku jest rewelacyjna, choć ma to ten efekt uboczny, że przypadkowe dotknięcia mogą nam zmieniać strony. Można też się spodziewać, że cieplejszą porą, gdy na ekranie usiądzie mucha i zacznie się przechadzać, to po jej wygonieniu znajdziemy się zupełnie gdzie indziej, a może i jakiś fragment tekstu zostanie podkreślony.
Responsywność przycisków ekranowych jest różna. Na klawiaturze ekranowej jest zawsze bardzo dobrze (piszę o tym niżej), ale gdy korzystałem np. z opcji ustawiania tekstu, czasami musiałem powtórzyć dotknięcie. Nie wiem od czego to zależy.
Nowy ekran to nowe przyzwyczajenia. Sądziłem, że trudno będzie mi się przestawić z przycisków z boku ekranu na ekran dotykowy, ale ku mojemu zaskoczeniu poszło bardzo szybko.
Trzy podstawowe gesty wyjaśnione są w instrukcji:
Kindle, obsługa ekranu fot. swiatczytnikow.pl
Dotknięcie po lewej i po prawej - przesuwa strony. Jak widać na obrazku, dotknięcie w pobliżu lewej krawędzi przenosi nas na poprzednią stronę, a dotknięcie na całym pozostałym obszarze - na następną stronę. Jest to logiczne, bo częściej przenosimy się do przodu niż wstecz.
Jak obsługiwać Kindle fot. swiatczytnikow.pl
Dotknięcie na górze - wywołuje menu i pasek narzędziowy, którego zawartość będzie różna dla różnych treści. Wygląda mniej więcej tak:
Kindle - górne menu fot. swiatczytnikow.pl
Po lewej mamy przycisk "Wstecz", potem skrót do sklepu (a jakże), następnie wyszukiwarkę i przycisk "Menu".
Inne gesty instrukcja zignorowała, zakładając widocznie, że przeciętnemu Amerykaninowi nie są potrzebne, a reszta sobie poradzi.
Jak obsługiwać Kindle fot. swiatczytnikow.pl
Tu niestety opóźnienie ekranu e-papierowego staje się widoczne. Chcę powiększyć czcionkę o jeden stopień, powiększam o dwa, chcę tylko trochę większego PDFa, dostaję 200%. Responsywność pozostawia wiele do życzenia. Nie zmienia to faktu, że powiększanie tekstu jest szybsze niż wywołanie menu (dotknięcie na górze), wywołanie opcji Aa (dotknięcie na dole) i wybór konkretnej czcionki (dotknięcie pośrodku).
Korzystanie ze słownika jest szalenie proste. Trzeba po prostu dotknąć słowa, które chcemy przetłumaczyć i puścić po około sekundzie.
Słownik w czytniku Kindle fot. swiatczytnikow.pl
Pojawi nam się dymek z krótką definicją oraz (gdyby okazało się, że chcemy to słowo po prostu podkreślić, albo dodać notatkę - odpowiednie opcje). Dotknięcie wszędzie poza dymkiem zamyka okno.
Pierwsza sprawa - podkreślenia wyglądają na Touch inaczej niż w Classic/Keyboard. Tam były to podkreślenia , a tutaj jest tekst w negatywie , jakby zaznaczony markerem. Wydaje mi się, że wskutek tej zmiany podkreślenia są czytelniejsze, ale to kwestia gustu.
Jak zaznaczyć tekst? Dotykamy w miejscu (właściwie na słowie) od którego chcemy zacząć i po około sekundzie płynnym ruchem przesuwamy palec do ostatniego słowa zaznaczenia.
Puszczamy i z opcji, które się wyświetlą wybieramy "Highlight". Ewentualnie "Note" - jeśli chcemy dodać też notatkę do fragmentu, albo "Share" - jeśli chcemy się podzielić na Facebooku/Twitterze.
Podkreślenia w Kindle Touch fot. swiatczytnikow.pl
W praktyce nie wypada to najlepiej. Trzeba bardzo sprawnie przesunąć palec od początku do końca, inaczej zaznaczenie będzie niekompletne.
Jeśli ktoś korzysta z Androida albo iPhone'a, to wie, że próba zaznaczenia tekstu na tych urządzeniach wywołuje nam najpierw lupę, pozwalającą dokładnie wybrać tekst, a potem samo zaznaczenie możemy przesuwać przy pomocy "uchwytów" z jednej i drugiej strony. Czegoś takiego na Kindle Touch nie ma, zaznaczanie wymaga więc wprawy.
Nie możemy też zaznaczyć tekstu, który zaczyna się na jednej i kończy na drugiej stronie. Na starszych Kindle po prostu w trybie zaznaczania zmienialiśmy stronę przy pomocy klawiszy bocznych. Tu się nie da i jest to spore niedopatrzenie. Sposób na to jest jeden - zmniejszyć czcionkę i przy pomocy "go to" (idź do) zmienić lokację w ten sposób, aby aktualnie wyświetlana strona zawierała cały tekst, który chcemy podkreślić.
Klawiatura ekranowa w Kindle Touch fot. swiatczytnikow.pl
Ja notatek prawie nie dodaję, a w pozostałych sytuacjach jestem rzadko, ale klawiatura była pozytywnym zaskoczeniem! I mówi to człowiek, który specjalnie kupił sobie telefon HTC Desire Z, bo jest tam fizyczna klawiatura - po prostu nienawidzę korzystania z klawiatur ekranowych.
Zaryzykowałbym twierdzenie, że na Touch pisze się nieco szybciej niż na Keyboard i popełnia mniej błędów - klawiatura w drugim z wymienionych jest wprawdzie fizyczna, ale dość toporna. W Touch mamy ekran, który bardzo ładnie reaguje - po dotknięciu litera się podświetla, rzadko zdarza się pomylić literę (a palce mam duże), częściej dotykam tam gdzie litera "nie łapie".
Oczywiście nie oczekujmy cudów. To nie jest narzędzie do pisania artykułów, a krótkich notatek. Jeśli jednak sądzisz, że w Touch będzie brakowało ci klawiatury - nie ma ku temu podstaw. Ekranowa w zupełności wystarczy.
To wszystko działa fajnie, gdy siedzimy sobie w fotelu, czytnik jest stabilny i nasza ręka też. Co w momencie, gdy jedziemy trzęsącym się tramwajem, trzymając się jedną ręką poręczy? Zaznaczam że korzystam z opisywanej wcześniej okładki Marware przez co uchwyt jest pewniejszy - ale samego Toucha też się trzyma dość wygodnie.
Kindle Touch fot. swiatczytnikow.pl
Classic miał za małą obwódkę i kciuk mi się nie mieścił - w Touch jest już w porządku, nie ma tego, czego się obawiałem - palce nie zachodzą na ekran i nie dochodzi do przypadkowych zmian strony.
Trzymanie jedną ręką:
Zaznaczanie: tu niestety jest gorzej. Dotykam ekranu w miejscu gdzie chcę rozpocząć zaznaczenie. Ale pociąg właśnie przejechał przez łączenie torów i lekko podskoczył. Podskoczył też mój palec i - oj, zamiast zaznaczenia słowa zmieniłem stronę. Wracam na poprzednią i znowu zaczynam. Ale pociąg skręcił i drgnęła mi ręka - zaznaczyłem sąsiednie słowo, lub sąsiedni wiersz.
Zaznaczanie wymaga precyzji, o którą może być trudno, gdy nasza ręka i Kindle nie są stabilne. Jasne, tekst można powiększyć, żeby się go dobrze zaznaczało - to jednak jest problem. Odnoszę wrażenie, że zaznaczanie na Kindle Keyboard/Classic, gdzie trzeba było dojść do początku słowa przy pomocy kursora było może dłuższe, ale bardziej niezawodne. Tam się po prostu nie można było pomylić.
Jednak test samego czytania wypadł nadzwyczaj pozytywnie. Po paru dniach i paru przeczytanych godzinach zupełnie nie brakuje mi fizycznych przycisków.
Na koniec warto się odnieść do obaw, że skoro ekran dotykowy, to szybko się pobrudzi od naszych palców. W ciągu tygodnia wycierałem go tylko raz. Gdy popatrzymy pod światło, widać wyraźnie ślady, ale one w żaden sposób nie przeszkadzają w czytaniu.
Ślady nie przeszkadzają z dwóch powodów. Po pierwsze ekran jest matowy i nie świeci, to samo w sobie sprawia, że światło nie załamuje się na zabrudzeniach.
Po drugie - w codziennym użytku rzadko naciska się mocniej na ekran. Skoro delikatne muśnięcie zmienia stronę, to ekran nie ma się kiedy wybrudzić. Po wieczornym czytaniu Flipboarda na iPadzie widzę dwie krzyżujące się smugi od przesuwania. Po godzinie czytania książki na Touch nie widzę nic.
Podchodziłem do Kindle Touch z dużym sceptycyzmem, pamiętając o problemach, jakie stwarza korzystanie z iPada. Co chwilę zdarza mi się dotknąć nie tego co trzeba, co mnie dekoncentruje i odciąga od treści książki czy artykułu.
Kindle Touch pozytywnie mnie zaskoczył czytaniem z ekranu dotykowego. Z paroma funkcjami jest trochę gorzej, ale gdy czytam, to zapominam o tym, że to jest ekran dotykowy - po prostu przechodzę na następną stronę. Wcześniej uważałem, że Amazon popełnił ogromny błąd, pozbywając się bocznych klawiszy w Touch. Po tygodniu - choć sądzę, że mogłyby się przydać - nie uważam już, by bez nich czytało się trudniej.
Pełne podsumowanie - oraz porównanie z Classic/Keyboard i decyzja "co kupić", znajdziecie w drugiej części recenzji.
Czytaj więcej w Świecie Czytników: