SwiftKey, to jedna z najpopularniejszych klawiatur systemowych dla Androida i iOS. Użytkownicy tych OS-ów pokochali SwiftKey'a za wygodę, świetny algorytm podpowiadający słowa i zwroty oraz personalizację. Klawiatura SwiftKey jest bardzo rozbudowana, a przy tym nie wpływa negatywnie na wydajność systemu.
Czytaj też: NASA pracuje nad następcą światłowodu
Nie dziwi więc fakt, że aplikacją zainteresował się sam Microsoft. Gigant z Redmond już od jakiegoś czasu coraz śmielej poczyna sobie na mobilnym rynku. W ostatnim czasie Microsoft przejął m.in. takie aplikacje jak Wunderlist (lista zadań) czy też Sunrise (kalendarz).
Co ciekawe, firma z Redmond nie kupuje poszczególnych aplikacji po to, aby rozwijać je dalej jako niezależne projekty. Wszystkie one stały (lub wkrótce staną się) częścią ekosystemu Outlooka. Nie jest tajemnicą, że ogromna popularność mobilnego klienta pocztowego Microsoftu sprawiła, że Outlook stał się dla amerykańskiej firmy "oczkiem w głowie".
Po co Microsoftowi SwiftKey?
Czy SwiftKey podzieli los takich aplikacji jak Sunrise? Niewykluczone. Nie możemy zapominać o tym, że Microsoft posiada już w swoim portfolio klawiaturę WordFlow, która docelowo mogłaby zostać zintegrowana ze SwiftKey'em.
To, czego potrzebuje Microsoft, to bowiem nie sama aplikacja, ale algorytmy, które za nią stoją, jak również potężna baza informacji na temat zachowań użytkowników. Niedawno twórcy aplikacji oszacowali, że dzięki wbudowanym algorytmom użytkownicy SwiftKey "zaoszczędzili" ponad 10 bilionów znaków, co równa się ok. 100 tysiącom lat pisana na klawiaturze przez jedną osobę.
Twórcy SwiftKey'a zapewniają również, że po "dołączeniu do rodziny Microsoftu", SwiftKey wciąż będzie żył swoim życiem, a użytkownicy Androida i iOS-a będą mogli korzystać z niej na swoich urządzeniach. Czas pokaże czy ta deklaracja znajdzie potwierdzenie w faktach.
Dostałeś smartfona z Androidem? 9 aplikacji, które musisz zainstalować
Materiały Prasowe/Marta Kondrusik