- Sprzedaż grupy LPP w 2017 r. sięgnęła rekordowej kwoty 7 mld zł - ogłosił w środę, w czasie spotkania z dziennikarzami Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes zarządu ds. finansowych w LPP. - To wzrost o niemal 17 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym - dodał.
Zysk netto grupy to prawie 441 mln zł. O 152,2 proc. więcej niż rok wcześniej.
18 proc. sprzedaży marek LPP przynosił dotąd handel w niedzielę. - To, co będzie się działo po wprowadzeniu od marca zakazu handlu w niedzielę, to duża niewiadoma. Do tej pory mieliśmy jedną niedzielę bez handlu - mówił Przemysław Lutkiewicz.
Jego zdaniem klienci już zaczynają się jednak edukować. Zmieniają swoje przyzwyczajenia zakupowe. - Mieliśmy duże wzrosty sprzedaży w piątek i w sobotę, a także w poniedziałek i we wtorek - mówił wiceprezes LPP ds. finansowych.
Dodał, że grupa dużo zainwestowała w akcję reklamową, która pokazuje, że w niedzielę można robić zakupy przez internet.
Wiceprezes Lutkiewicz zapowiada, że grupa będzie rozmawiała z centrami handlowymi, w których ma swoje salony, o obniżeniu czynszów. Tam, gdzie są one uzależnione od obrotów, nie ma problemu. Tam, gdzie czynsz jest ustalany kwotowo, będą próby renegocjacji stawek.
- Oczywiście centra będą robiły wszystko, żeby nie renegocjować czynszów, ale my zrobimy wszystko by dostosować je do nowej sytuacji - mówił prezes Lutkiewcz.
Dodał, że na razie to centra zgłaszają się do LPP z propozycjami rozmów o wydłużeniu pracy sklepów w piątki i w soboty. - Na razie nie wydłużamy godzin pracy. Chcemy zobaczyć, jak sytuacja będzie się rozwijać, gdy sklepy będą zamknięte w kolejne niedziele - stwierdził Przemysław Lutkiewicz.
Docelowo zakaz handlu objąć ma większość niedziel. W marcu sklepy mają być zamknięte jeszcze w najbliższą niedzielę. Potem zakaz obejmie niedziele 1, 8, 15 i 22 kwietnia.
Na koniec zeszłego roku LPP miała 1743 salonów w 20 krajach. Ich łączna powierzchnia przekroczyła 1 milion metrów kwadratowych. - To tak, jak byśmy wypełnili wyłącznie naszymi sklepami 15 centrów handlowych, takich jak warszawskie Złote Tarasy. Łącznie z kinami i strefami rozrywki - tłumaczył obrazowo Przemysław Lutkiewicz.
LPP jest właścicielem pięciu marek modowych: Reserved, Croop, Hause, Mohito i Sinsay. Poza Polską, w której ma 990 salonów, działa także m.in. w Niemczech, Czechach, Słowacji, na Węgrzech, Ukrainie, w Rosji, w Bułgarii i w Rumunii. Kilka sklepów ma także na Bliskim Wschodzie. W zeszłym roku otworzyła swoje salony na Białorusi, w Serbii i w Wielkiej Brytanii.
Okrętem flagowym grupy jest marka Reserved, której sprzedaż w samym tylko IV kwartale zeszłego roku sięgnęła niemal 1 mld zł. Powierzchnia sklepów tej marki na koniec roku to przeszło 560 tys. metrów kwadratowych.
LPP twierdzi, że wzrost sprzedaży osiągnęła nie tylko za sprawą otwarcia nowych salonów, ale przede wszystkim dzięki dobremu przyjęciu nowych kolekcji.
Grupa jest zadowolona ze sprzedaży w krajach południa. - W Rumunii, Chorwacji, na Węgrzech początkowo sprzedaż nie szła tak jak byśmy chcieli. Ludzie musieli się do nas przyzwyczaić. Teraz jest lepiej. W zeszłym roku sprzedaż w tych krajach była bardzo dobra - mówił wiceprezes LPP ds. finansowych.
W 2017 r. wzrosła sprzedaż internetowa grupy. Na koniec roku była dwukrotnie wyższa niż rok wcześniej. Jej wartość w czwartym kwartale przekroczyła 146 mln zł. W czwartym kwartale 2016 r. było to 73 mln zł.
- W czwartym kwartale zeszłego roku sprzedaż internetowa stanowiła 8,1 proc. przychodów ze sprzedaży naszych produktów w Polsce i 6,8 proc. całkowitej sprzedaży grupy - mówił Przemysław Lutkiewicz.
Tłumaczył, że wzrost sprzedaży w sieci to efekt inwestycji w strony mobilne i internetowe wszystkich marek, rozwoju e-sklepów poza Polską oraz wydatków na marketing. - Będziemy starali się utrzymać ten trend rozwijając sprzedaż internetową w kolejnych krajach, gdzie funkcjonują już nasze placówki stacjonarne. W tej chwili nasze kolekcje są dostępne przez internet w ponad połowie z 20 krajów, w których prowadzimy sprzedaż - mówił Przemysław Lutkiewicz.
LPP jest zadowolona ze wzrostu marży sklepów. W 2017 r. marża brutto wyniosła 52,9 proc. wobec 48,7 proc. przed rokiem. - To zasługa dobrych kolekcji, których nie przecenialiśmy w trakcie sezonu. Pomagał też niski kurs dolara - tłumaczył wiceprezes LPP ds. finansowych.
W zeszłym roku wzrosły koszty grupy. O 8 proc. licząc rok do roku. To efekt przede wszystkim wyższych czynszów, wzrostu wynagrodzeń we wszystkich krajach, a także wyższych nakładów na wyposażenie sklepów, w związku z otwarciem 40 nowych salonów oraz modernizacją części tych już istniejących.
Te dobre wyniki docenili inwestorzy na giełdzie w Warszawie. W ciągu ostatnich 12 miesięcy kurs akcji spółki wzrósł o ponad 40 proc.
W tym roku grupa chce zwiększyć powierzchnię swoich sklepów o 10 proc. Planuje wejście na trzy nowe, jak twierdzi, trudne rynki. Swoje sklepy otworzy w Słowenii, Kazachstanie i Izraelu (franczyza).
W Polsce liczba sklepów grupy nieco się zmniejszy, wzrośnie za to ich łączna powierzchnia.
LPP chce dalej zwiększać marżę, do 54-55 proc.
Grupa chce też utrzymać dotychczasowe tempo wzrostu sprzedaży przez internet. Sprzedaż internetowa ma przynieść 720 mln zł wobec 360,8 mln zł w 2017 r. Sklepy internetowe mają się pojawić pięciu nowych krajach: w Chorwacji, Słowenii, Serbii, Bułgarii i na Ukrainie.
W najbliższych trzech latach, do 2020 r. grupa chce rozbudowywać także swoje powierzchnie biurowe, magazynowe i centra logistyczne. W tym czasie chce na to wydać blisko 900 mln zł.
Twarzą kolekcji na wiosnę i lato ma być amerykańska modelka Cindy Crawford.