Żadnej kobiecie nie trzeba tłumaczyć, jak ważny jest tusz do rzęs. W kompleksowym teście przeprowadzonym przez niemiecką Fundację Warentest wzięło udział 200 ochotniczek, które przez tydzień testowały tusze największych światowych producentów pod każdym możliwym kątem. Jednym ze zwycięzców został tusz Maybelline - jedna z największych marek kosmetycznych na świecie, która zaczęła produkować tusz jako pierwsza. Według firmowej legendy wszystko zaczęło się w 1913 roku, gdy młoda Mabel chciała oczarować urokiem trzepoczących rzęs swojego ukochanego. Jej brat chemik, T. L. Williams, wpadł wtedy na pomysł połączenia pyłu węglowego z wazeliną. W ten sposób powstała substancja, dająca się swobodnie nałożyć na rzęsy. Nowy produkt okazał się wielkim sukcesem. W teście "Pro-Test" tusz Maybelline uzyskał dobrą ocenę za pogrubianie, wydłużanie, podkręcanie oraz rozdzielanie rzęs, a za trwałość - nawet bardzo dobrą.
Badaniom poddano 11 maskar, których producenci zapewniają pogrubianie rzęs. Mimo wiele obiecujących nazw - jak choćby "Volcano Explosive Volume Mascara" czy "Big & Beautiful Ultra Volume" - żadnej z nich nie udało się uzyskać oceny bardzo dobrej za ten badany parametr. Tak uznało 200 ochotniczek, które przez tydzień testowały tusze.
Jak wyglądał test? Każdy z tuszów przez tydzień testowało po 30 ochotniczek. Marki produktów były zatajone, więc kobiety nie wiedziały, jaką maskarę stosują. Na końcu ochotniczki wraz z trzema profesjonalnymi testerkami z laboratorium oceniły produkty, biorąc pod uwagę: objętość, wydłużanie, skręcanie oraz rozdzielanie rzęs. Oceniły też naturalność wyglądu rzęs oraz wytrzymałość nałożonego tuszu. W przypadku wodoodpornych maskar, których w teście było cztery, sprawdzono także odporność na wodę.
Następnie kobiety oceniały stosowanie tuszu w praktyce, a więc m.in. nakładanie każdego z produktów, jego schnięcie oraz usuwanie.
Na końcu w laboratorium badacze zmierzyli w tuszach zawartość bakterii chorobotwórczych, a także innych niepożądanych substancji, takich jak: metale ciężkie (arsen, antymon, ołów, kadm i rtęć oraz nikiel), nitrozaminy czy policykliczne węglowodory aromatyczne. Ocenie poddano też opakowania tuszów i deklaracje umieszczane na nich przez producentów.
Z rezultatów testu wynika, że na dobrą maskarę wcale nie trzeba wydawać majątku. Za najdroższy tusz w teście wydamy aż 105 zł (15 zł za 1 ml). To produkt Heleny Rubinstein. Uzyskał ocenę dobrą, jednak jego właściwości kosmetyczne nie są jednak w niczym lepsze od innych dobrze ocenionych tuszów, na które wydamy znacznie mniej - na przykład L'Oréal Volume Million Lashes, Max Factor False Lash Effect Fusion Volume & Length czy wodoodpornych maskar Artdeco i La Roche-Posay.
Co ciekawe, najtańszym z dobrze ocenionych tuszów, okazała się zwycięska maskara Maybelline, której 1 ml kosztuje 2,63 zł.
Ale uwaga - nie każdy niedrogi tusz wypadł w teście tak dobrze: Najniżej oceniono Rimmel Max Bold Curves Extreme Volume & Lift Mascara, którego 1 ml kosztuje 2,88 zł.
Pełne płatne wyniki testu tuszów do rzęs na stronie Fundacji Pro-Test
***
Fundacja Pro-Test od 2001 roku wydaje miesięcznik dla konsumentów "Pro-Test". Pro-Test należy do międzynarodowej organizacji testującej produkty International Consumer Research & Testing z siedzibą w Londynie zrzeszającej 41 organizacji konsumenckich z 37 krajów. Fundacja zleca (lub publikuje wykonane przez inne organizacje konsumenckie) testy porównawcze produktów. Badania są przeprowadzane w laboratoriach poza granicami Polski, głównie we Francji i Niemczech. Aby zachować pełną niezależność testów, fundacja zachowuje w tajemnicy nazwy laboratoriów, które przeprowadzają testy. Taką samą zasadą kierują się inne organizacje prokonsumenckie na świecie, jak niemiecka Fundacja Warentest (publikuje testy już od 45 lat), duński Forbrugerradet (60 lat testowania) czy amerykański Consumer Reports (testuje produkty od 70 lat). Miesięcznik "Pro-Test" nie zamieszcza reklam, ale za pełne wyniki testów trzeba zapłacić online lub po prostu kupić miesięcznik.