Wytłumaczę ci w 60 sekund: jak działa telewizor OLED?

Dlaczego warto to wiedzieć? Bo to po prostu przyszłość telewizorów. Lada chwila OLED zawstydzą jakością obrazu najlepsze plazmy czy LCD-ki.

Mamy już kolor, wysoką rozdzielczość i trzeci wymiar. Czy coś tu jeszcze może wywołać "opad szczęki"? Właśnie to - technologia OLED - organicznych diod elektroluminescencyjnych. Czyli żywsze kolory, głębsza czerń, większa jasność, silniejszy kontrast (nawet 20 tys. razy) i krótszy czas reakcji (w stosunku do ekranów LED - aż tysiąckrotnie). Tak to wygląda w druku. A na żywo?

Różnica jest prawie taka, jakbyś nagle zdjął zaparowane okulary - o tyle bardziej naturalny i wyrazisty jest obraz z TV OLED. Nieporównanie szersza paleta odcieni, a pędzące po ekranie bolidy F1 mają krawędzie ostre jak na zdjęciach.

Kolejne zdumienie to "cienkość" i lekkość takiego telewizora: 4 mm i 7,5 kg. A chodzi o 55-calowy odbiornik LG. Jak to możliwe?

Zajrzyjmy do wnętrza

Co widzimy? Brak oświetlenia tylnego. Piksele nie są podświetlane, ale świecą same. Czyli OLED-om bliżej do plazm niż LCD-ków. Koncepcja podobna, ale jakże inne wykonanie! Naszpikowany 6 mln miniświetlówek ekran plazmy jest jak ślubny portret w ramach i za szkłem - gruby i kruchy. A OLED? Jak pocztówka - cienki (1,6 mm) i - jeśli trzeba - giętki. Ma w sumie pięć warstw: idąc od zewnątrz natrafimy na katodę, potem dwie warstwy organiczne - emisyjną i przewodzącą, a pod spodem anodę. Oparciem dla nich jest podłoże - szkło, plastik lub nawet folia (wtedy ekran można zwinąć w rulon). Obraz powstaje w dwóch warstwach organicznych. Wyobraźmy sobie, że ich styk to linia frontu. Na rozkaz katody elektrony warstwy emisyjnej niczym zwycięzcy żołnierze prą w stronę warstwy przewodzącej. A tam - popłoch: będąca na tyłach anoda daje sygnał do odwrotu, więc elektrony warstwy przewodzącej pędzą w jej stronę. Nim jednak porzucą swoje pozycje (dziury elektronowe) - zaminują je. Nacierające elektrony wpadają do dziur pułapek (rekombinują) i wybuchają. Towarzyszą temu rozbłyski (emisje fotonu) światła czerwonego, zielonego i niebieskiego (RGB) dobrze widoczne po stronie emisyjnej. I już. Poza tym, że dziury elektronowe wychodzą naprzeciw nacierającym elektronom, sytuacja przypomina tę na froncie.

A co z kolorem i intensywnością światła?

Kolor zależy od rodzaju cząsteczek organicznych użytych w warstwie emisyjnej (dlatego w każdym ekranie jest kilka jej rodzajów). Jego natężenie zaś - od napięcia między katodą a anodą. Nie ma panelu podświetlenia jak w ekranach LCD, nie ma migotania obrazu jak w plazmach.

Skoro to takie proste, to dlaczego wciąż nie mamy OLED-ów?

Pomijając względy marketingowe, z dwóch względów: raz, że polimery przewodzące na bazie węgla obwarował patentami Kodak, dwa - żywotność niebieskich organicznych LED była zrazu kilkakrotnie niższa od nieorganicznych. Obie przeszkody niedawno udało się pokonać. Co wymaga udoskonalenia? Produkcja. A ściślej poziom odpadów.

- Na sto świeżo wyprodukowanych 55-calowych ekranów LED tylko trzy kwalifikują się do wyrzucenia. A w przypadku OLED? Aż 20 - zdradza Grzegorz Stanisz z Samsunga.

Przeczytaj także: Jak działa plazma?

Ten 20-procentowy "rozkurz" będzie oczywiście wliczony w cenę TV OLED, z których pierwsze pojawią się jeszcze w tym roku: najpierw LG, potem Samsunga. Oba po co najmniej 25 tys. zł. Gdyby nie to, OLED-y szybko zmiotłyby wszystkie inne telewizory. A tak jeszcze do 2014 r. będą tylko efektownym urozmaiceniem oferty.

* Wytłumaczę Ci w 60 sekund to cykl dla ciekawych, lecz niecierpliwych. Czyli dla ciebie. I wyzwanie dla nas. Bo wyjaśniać złożoną technologię długo i zawile to żadna sztuka. Sztuką jest zrobić to tak krótko i prosto, by każdy zrozumiał w minutę. Czas start!

Więcej o: