Studencie, wybierz konto bankowe z głową

Jeśli źle policzysz, z pozoru bezpłatne konto może kosztować nawet kilkanaście złotych miesięcznie.

Do posiadania konta w banku nie trzeba ich specjalnie przekonywać. Za kilka dni studenci rozpoczną nowy rok akademicki. Wielu z nich jednocześnie podejmie stałą lub dorywczą pracę. Wiedzą, że bez konta raczej się nie obejdzie, bo wypłata pensji w gotówce jest dzisiaj przeżytkiem.

To ważny powód, by konto mieć, ale niejedyny. Z kontem jest bezpieczniej i wygodniej. Gotówki nie trzeba nosić przy sobie, w każdej chwili można ją wypłacić z bankomatu. Oszczędza się też czas - żeby zapłacić np. rachunek za telefon, nie trzeba biegać na pocztę czy do placówki operatora. Przelew można zrobić przez internet poprzez system bankowości elektronicznej albo przez komórkę.

Wydaje się więc, że jedynym dylematem studenta związanym z kontem jest - jakie konto wybrać.

Część studentów skorzysta z preferencyjnych kredytów studenckich, co oznacza, że będą musieli założyć rachunek w banku, który kredytu udzieli. Gdzieś bowiem musi wypłacać kolejne transze pożyczki. W takiej sytuacji problem z wyborem konta wydaje się rozwiązany. Lista banków udzielających pożyczek studenckich skraca się z roku na rok. W tym roku akademickim wnioski będą przyjmować tylko cztery: PKO BP, Pekao SA, Bank Polskiej Spółdzielczości i SGB-Bank.

Jeśli nie tam, to gdzie? Przy wyborze konta nie należy sugerować się nazwą. Słowo "studenckie" w nazwie nie musi oznaczać, że jest najlepsze dla studenta. Konto powinno być tanie, a najlepiej bezpłatne. Kilka złotych miesięcznie za abonament to może niedużo, ale dla studenta liczy się każdy grosz.

Ze znalezieniem bezpłatnego konta student nie powinien mieć problemu.

Poprosiliśmy banki o wskazanie jednego konta ze swojej oferty, który poleciliby przeciętnemu studentowi. Większość banków wskazała właśnie konta bezpłatne. Właściwie wszystkie rekomendowane studentom to konta internetowe, co dla żaka powinno być raczej zaletą niż przeszkodą. Bezpłatne konta oferują m.in. Alior Sync (konto osobiste), MultiBank (multikonto jestem), mBank (eKonto), Meritum Bank (konto zarabiające), Deutsche Bank PBC (konto db Net), BNP Paribas Banku (pakiet S), bank Millennium (konto internetowe), Inteligo (konto prywatne), Bank BPH (konto sezam direct, od października zmieni nazwę na "Lubię to! Konto"), ING Bank (konto direct), Bank Pocztowy (pocztowe konto standard), Credit Agricole (1 konto) czy Pekao SA (eurokonto Intro).

Zwykle w ramach tych kont bezpłatne są też podstawowe operacje, np. przelewy, ale pod warunkiem, że zleca się je przez internet. Za przelew zlecony w oddziale można zapłacić nawet 5-10 zł.

Konta bezpłatne, ale

Przed podpisaniem umowy warto zajrzeć do tabeli opłat i prowizji. Może być bowiem tak, że konto jest bezpłatne, ale jeśli nie spełnimy jakiegoś warunku, musimy płacić. Np. niektóre banki nie lubią tzw. wiecznych studentów. "Konto dla młodych" w PKO BP jest bezpłatne, ale tylko do 26. roku życia. Później kosztuje 5 zł miesięcznie, chyba że wpływa na nie przynajmniej 1 tys. zł. Wtedy pozostanie darmowe.

Podobną politykę stosuje Bank Zachodni WBK w przypadku konta "Konta<30". By nie płacić za rachunek po ukończeniu 26 lat, trzeba zasilać konto kwotą 1 tys. zł.

W Eurobanku (konto online) bez względu na wiek konto internetowe jest bezpłatne, jeśli suma wpływów (wpłat gotówkowych i przelewów przychodzących) na rachunek bieżący oraz rachunki oszczędnościowe wynosi minimum 1 tys. zł. Innym sposobem zwolnienia z opłaty w Eurobanku jest posiadanie karty kredytowej i zapłacenie nią co najmniej trzy razy w miesiącu. W innym wypadku konto kosztuje aż 7 zł miesięcznie.

Są też konta, które na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo atrakcyjnie, ale mogą okazać się pułapką. Chodzi o rachunki, za które nie dość, że się nie płaci, to można jeszcze dodatkowo zarobić. Taką premię bank nalicza, jeśli płacimy kartą za zakupy. Bank na tym nie straci, bo tego typu premie finansują właściciele sklepów (płacą bankom prowizje za każdą transakcję dokonaną kartą).

Gdzie tkwi pułapka? Np. bank Millennium na "dobrym koncie" zwraca 3 proc. za wydatki dokonane kartą w supermarketach, sklepach spożywczych i na stacjach benzynowych. Jest maksymalny limit premii - 50 zł co miesiąc. Za prowadzenie rachunku, kartę debetową oraz za wypłaty ze wszystkich bankomatów w Polsce nic nie zapłacimy, pod warunkiem że na konto wpadać będzie 1 tys. zł. W innym wypadku bank weźmie 7 zł abonamentu i 3 zł za kartę debetową. Podobnych kont z programem money back jest całkiem sporo, mają je m.in.: Alior Bank, Bank BGŻ, BOŚ czy Toyota Bank.

Jeśli student połasi się na tę kilkuprocentową premię, a nie ma stałych dochodów i rzadko robi zakupy, zamiast na koncie zarabiać, będzie do niego dokładał.

Karta za darmo, jeśli

Podobne zasady dotyczą dodawanych do kont kart debetowych - na bezpłatną kartę też trzeba sobie zasłużyć. Posiadanie karty nie jest obowiązkiem, ale bez niej skazujemy się na ograniczony dostęp do gotówki, nie możemy zapłacić bezgotówkowo za zakupy w sklepie czy w internecie.

Standardowo miesięczny koszt korzystania z karty to kilka złotych. Co robić, by nie płacić? Np. w Eurobanku (karta kosztuje 1,95 zł) trzeba zapłacić co najmniej trzy razy w miesiącu. W mBanku (karta do eKonta dla młodych) nie liczy się liczba transakcji. Ważne, by miesięcznie wydać nią 100 zł. Tak samo jest w Crédit Agricole (1 konto). Deutsche Bank PBC (konto db Net) wymaga tylko jednej transakcji kartą Visa Electron, tak samo jest w BZ WBK (karta do konta <30). Bank Pekao, który studentom proponuje eurokonto Intro, bierze za kartę 1,98 zł. Jeśli student zapłaci nią cztery razy w miesiącu, opłata spada o połowę.

Skoro już decydujemy się na kartę, warto sprawdzić, gdzie bezpłatnie wypłacimy gotówkę. Zwykle darmowe są wypłaty z bankomatów należących do banku, który nam kartę wydał. Ale takich bankomatowych potentatów nie jest dużo. Pokaźną liczbę maszyn mają m.in.: PKO BP, Pekao SA, Millennium czy BZ WBK. Niektóre banki, które mają ich mniej (np. tylko przy swoich placówkach) albo w ogóle mogą oferować darmowe wypłaty z wybranych maszyn innych banków lub prywatnych sieci bankomatów (np. Euronet). Warto tę listę zapamiętać, bo w przeciwnym razie koszt jednej wypłaty to blisko 5 zł.

Studenci - posiadacze niektórych kont mogą jednak o takiej liście zapomnieć, bo wszystkie bankomaty w kraju są dla nich darmowe. Tak jest np. w Banku BPH (konto sezam direct), ING Banku (konto direct), Eurobanku, (konto internetowe). Deutsche Bank PBC użytkownikom konta db Net oferuje bezpłatną wypłatę ze wszystkich bankomatów na świecie.

Może być jeszcze inaczej. Posiadacze "konta standard" w Banku Pocztowym mogą dwa razy w miesiącu wypłacić pieniądze za darmo - w Polsce i za granicą. W Crédit Agricole za 5 zł miesięcznie kupić możemy bezpłatne wypłaty ze wszystkich bankomatów w kraju. Podobnie jest w mBanku.

Banki różnymi wabikami próbują przyciągnąć do siebie młodych ludzi. W niektórych student dostanie ubezpieczenie gratis, gdzie indziej objęty będzie programem rabatowym, a jeszcze inny bank da preferencyjny kredyt na prawo jazdy. Coraz więcej banków kusi też bankowością mobilną, a więc dostęp do konta przez telefon komórkowy. Nie dajcie się jednak zwariować. Dopasujcie rachunek do studenckich potrzeb i kieszeni.

Więcej o: