Właściciel marki Reserved rusza ze sklepem internetowym. Powstanie też nowa marka odzieży

W pierwszym kwartale przyszłego roku koncern LPP uruchomi długo zapowiadany sklep internetowy marki Reserved. W przyszłym roku powstanie też nowa marka pod nazwą Sinsay, która - jak zapowiadają przedstawiciele sieci - także będzie sprzedawana przez internet.

LPP zakłada uruchomienie sklepu internetowego Reserved jeszcze przed końcem pierwszego kwartału 2013 roku. W tym samym czasie do sprzedaży trafić ma kolejna już, piąta marka w ramach LPP - Sinsay. - Chcemy, aby była to atrakcyjna cenowo marka młodzieżowa, ze strukturą asortymentu charakterystyczną dla młodych dziewczyn, czyli dużo T-shirtów, wyrobów z dzianin, spora liczba dodatków. Proste, ale modne formy. Ceny nieco - choć zauważalnie - niższe niż te, które występują w naszych pozostałych markach młodzieżowych - powiedział Dariusz Pachla, wiceprezes zarządu LPP. Jak udało nam się dowiedzieć, marka Sinsay będzie drugą po Reserved, która trafi do internetu. Ma to nastąpić jeszcze w 2013 roku. Choć oczywiście Sinsay będzie też sprzedawana w tradycyjnych sklepach. Na początku pod marką Sinsay ma działać 30 salonów firmowych, do końca przyszłego roku ma ich być już jednak w całym kraju ponad 50.

- Docelowo wszystkie nasze marki dostępne poprzez sklepy internetowe. Nie uzależniamy ich uruchamiania od wyników sprzedaży marek Reserved i Sinsay. Jest to trend rynkowy i nie sposób tym się nie zajmować. Ponosimy istotne koszty na infrastrukturę, która daje możliwości uruchomienia sprzedaży internetowej dla wszystkich marek - mówi Dariusz Pachla. Kiedy do internetu trafią kolejne marki, czyli House, Croop i Mohito? - Trudno powiedzieć, czy nastąpi to w 2013 roku. Wszystko zależy od skuteczności działania całej machiny w sklepach Reserved i Sinsay. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pewnie w kolejnym roku zajmiemy się obsługą sprzedaży internetowej tych marek dla klientów z innych krajów - dodaje Pachla.

Przedstawiciele sieci podkreślają, że szerokość oferty dostępnej w sklepach internetowych będzie zależna od zapotrzebowania w tym kanale dystrybucji. - Jeśli klienci będą życzyli sobie, aby dostępna była cała oferta, tak będzie. Natomiast dopuszczamy, że pewne grupy towarów będą cieszyły się szczególnym zainteresowaniem i po kilku miesiącach działania będziemy zajmowali się właśnie tą częścią kolekcji. Na początku zaoferujemy pełen asortyment - podkreśla Pachla.

Koszty wysokie, ale zyski pewne

Koszty wynikające z działań podejmowanych w celu uruchomienia sklepu internetowego Reserved mają w przyszłości służyć wszystkim markom w ramach koncernu. - Koszt platformy informatycznej - jej zakupu, konfiguracji, wdrożenia, testowania, przygotowania organizacji oraz koszt przygotowania studiów fotograficznych, tzn. pomieszczeń (o powierzchni ok. 1000 m kw.) i sprzętu - wyniesie łącznie około 5 mln zł. Są to nakłady, które będą w przyszłości służyły każdej z naszych marek: Reserved, Cropp, House, Mohito, Sinsay - mówi wiceprezes zarządu koncernu LPP.

A jakich przychodów spodziewają się przedstawiciele sieci? W przypadku całej firmy po kilku latach koncern zakłada osiągnięcie sprzedaży w internecie rzędu kilkudziesięciu milionów złotych dla każdej marki. - To nie jest jednak nasz główny kanał dystrybucji. Traktujemy sklep internetowy nie tylko jako miejsce prowadzenia sprzedaży, ale także jako doskonałe narzędzie marketingowe. Jest to sposób na pokazanie klientom oferty, na prezentowanie nowości czy budowanie znajomości wszystkich marek - uważa Pachla. - Jesteśmy w zupełnie innej pozycji niż firmy, dla których sklep internetowy jest głównym kanałem dotarcia do klientów, dla których poziom sprzedaży osiąganej w tym sklepie to być albo nie być na rynku. Obserwując działania innych firm z tej branży na bardziej dojrzałych rynkach widzimy, że ich dochody ze sprzedaży w internecie wynoszą od 3 do 10 proc. całości sprzedaży (z uwzględnieniem tradycyjnych sklepów). W tym roku zrealizujemy sprzedaż w Polsce w tradycyjnych sklepach wszystkich sieci o wartości około 2 mld zł. Przykładowe 3 proc. z tego to 60 mln zł. To także bardzo atrakcyjna wartość, choć to nie jest plan czy zadanie - zaznacza Dariusz Pachla.

Więcej o: