Pozew rosyjskiego biznesmena zostanie najpewniej rozpatrzony przez Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze. Pugaczow domaga się zadośćuczynienia w wysokości ponad 12 mld dolarów z powodu utraty swojego imperium finansowego i całego majątku po wypadnięciu z łask prezydenta Rosji.
"Przez ostatnie kilku lat Rosja realizuje taktykę ataków na mnie, na moją rodzinę i na moje inwestycje. Jednak nie dam się jej zastraszyć" - napisał Pugaczow w oświadczeniu przedstawionym przez jego prawników w Paryżu.
Sam Pugaczow jest poszukiwany przez Interpol. Nakaz aresztowania wydano na prośbę Rosji, która oskarża go o malwersacje i sprzeniewierzenie ponad 700 mln dolarów, które miały posłużyć do ratowania Mieżoprombanku, którego Pugaczow był prezesem. Sam bankier zaprzecza wszelkim zarzutom.
Moment złożenia pozwu nie jest przypadkowy. Ponad rok temu w tym samym Stałym Trybunale Arbitrażowym w Hadze sprawę wygrali byli akcjonariusze Jukosu. Trybunał nakazał Moskwie wypłatę 50 mld dolarów, ponieważ uznał, że "rosyjski rząd przedstawił koncernowi sprzeczne z prawem żądania podatkowe i przy użyciu struktur siłowych doprowadził go do bankructwa".
Jak twierdzą osoby zbliżone do Pugaczowa, biznesmen uznał, że teraz czas na jego pozew.
- Pan Pugaczow cierpliwie czekał na moment, kiedy będzie mógł wytoczyć swoje roszczenia finansowe. Przede wszystkim chce być pewny, że wszyscy odpowiedzialni za to bezprawie, w tym także ci na Kremlu, zostaną wymienieni z imienia i nazwiska - wyjaśnia anonimowe źródło, do którego dotarł Reuters.
Relacje między bankierem a rządzącymi Rosją nie zawsze były tak chłodne. Pugaczow był kiedyś jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji, mówiono o nim nawet "pupilek Putina". Chwalił się, że codziennie dzwonił do prezydenta i omawiał z nim "ważne sprawy". Twierdził także, że był jedną z trzech osób, które uczestniczyły w operacji "Sukcesor", czyli doprowadzeniu Putina do objęcia władzy po Borysie Jelcynie.
Drugi przydomek - "bankier Kremla" - Pugaczow zyskał jeszcze w ubiegłym wieku. W 1992 r. założył w Moskwie Mieżoprombank - jeden z największych rosyjskich banków. Pugaczow znajdował się wtedy w samym centrum władzy - doradzał politykom, a nawet finansował ich kampanie wyborcze.
Jego imperium finansowe zaczęło się rozpadać po kryzysie finansowym w 2008 r. Wtedy to Kreml zaczął coraz agresywniej przejmować należące do niego interesy. W 2010 r. upadł Mieżoprombank, a władze Rosji kolejno odbierały mu resztki majątku. Rok później Pugaczow uciekł do Londynu. Od tego czasu biznesmen stał się zażartym krytykiem Kremla i Władimira Putina.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Zainstaluj wtyczkę Gazeta.pl na Chrome >>>
O Władimirze Putinie i polityce współczesnej Rosji przeczytasz w książkach >>
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas