Zacznijmy od uwagi ogólnej. Pomysł rozwoju taniego budownictwa czynszowego, który jest głównym elementem programu Mieszkanie Plus jest jak najbardziej słuszny – tu nie ma co krytykować. Problem tkwi gdzie indziej – z przedstawionych na razie materiałów absolutnie nie wynika, że jest to program masowy, który rozwiąże problem braku mieszkań w Polsce, a tak w wielkich słowach mówi o nim premier. Poważnych wątpliwości jest kilka.
1. Nie wiadomo, jaką dokładnie będzie dysponował kwotą nowy Narodowy Fundusz Mieszkaniowy (NFM). Mówi się początkowo o kwocie około 4 mld zł. Nie wiemy też dokładnie skąd te pieniądze trafią do funduszu. Z kredytów wziętych np. pod zastaw państwowych gruntów? I kto ich udzieli? Bank Gospodarstwa Krajowego, może banki komercyjne, w tym PKO BP? Teraz to zagadka.
2. Te 4 mld zł na początek to niewiele. Gdy startował w 2015 roku fundusz mieszkań na wynajem Banku Gospodarstwa Krajowego zamierzał wydać 5 mld zł na zakup 20 tys. mieszkań. Nowy fundusz załóżmy, że zbuduje mieszkania taniej – w końcu grunty ma za darmo. Niech je zbuduje w cenie np. 2,3 tys. zł za metr kwadratowy (to byłby cud, gdyby tak udało) i niech takie mieszkanie będzie miało 50 metrów kwadratowych. To starczy na budowę niecałych 35 tys. mieszkań. O masowości tego projektu nie możemy więc mówić, jeżeli fundusz miały tylko te 4 mld zł i do tego chciał je wydać wyłącznie na bezpośrednią budowę mieszkań – tylko w 2015 roku nad Wisłą oddano do użytku ponad 147 tys. nowych mieszkań.
3. Jednym z trzech filarów nowego programu ma być wsparcie budownictwa komunalnego. Rząd pokryje nawet 35 – 55 proc. kosztów budowy mieszkań komunalnych. Dwa pytania. Skąd na to pieniądze? Jeżeli z NFM, to będzie mniej na budowę samodzielnie mieszkań przez niego. No i pytanie, czy gminy znajdą pieniądze na masowe budowanie mieszkań czynszowych. Przy obecnych ich obciążeniach to nierealne, by w ten projekt zaangażowały kolejne miliardy złotych. Nie mają ich.
4. Nic nie wiemy o przyszłych kosztach działania programu. W końcu ktoś musi nadzorować inwestycje, ktoś musi organizować przetargi dla deweloperów, ktoś tymi mieszkaniami musi później zarządzać. To kosztuje.
5. Nic też nie wiemy o lokalizacjach państwowych gruntów, na których mają powstać tanie czynszówki, które potem będzie można jakoś (nie wiemy również jak i na jakich warunkach) przejąć, wykupić Czy to są atrakcyjne lokalizacje? Czy da się na nich budować? Czy część z nich to np. nie wymagające kosztownych przygotowań tereny poprzemysłowe?
W sumie na obecnym etapie o tym programie wiemy bardzo, bardzo mało. Powyższe wątpliwości otwierają tylko worek z pytaniami. Na pewno o Mieszkaniu Plus wiemy za mało, by można go już teraz nazywać przełomem w podejściu do problemu mieszkalnictwa w Polsce.
Tekst pochodzi z blogu „Subiektywnie o giełdzie i gospodarce”