Prywatni właściciele żądają coraz więcej

Za wynajem małego mieszkania w Łodzi właściciele żądają średnio aż 41% więcej niż przed rokiem. Przez ostatnie 12 miesięcy we wszystkich dużych miastach objętych badaniem ofertowe ceny najmu wzrosły o kilka-kilkanaście procent.

Bankier.pl przeanalizował stawki z ogłoszeń o najmie mieszkań publikowanych w serwisie Otodom.pl. Dla szukających dachu nad głową wnioski nie są optymistyczne. W maju tego roku właściciele żądali od lokatorów zdecydowanie więcej niż przed rokiem. Największy skok cen odnotowano w Łodzi, gdzie średni oczekiwany czynsz za najmniejsze mieszkania (do 38 metrów kwadratowych) wzrósł w ciągu 12 miesięcy aż o 41%. Oczekiwany czynsz za lokale średniej wielkości (38-60 mkw) poszedł w górę o 22%, zaś za największe (powyżej 60 mkw) – o 5%. W Gdańsku ceny wzrosły o 11-17% w zależności od wielkości lokalu, w Krakowie – o 11-12%, a w Warszawie – o 9-11%. Najbardziej stabilne są ceny w Katowicach, ale i tam odnotowano wzrost o 1-6%. Z trendu wzrostowego wyłamały się tylko ceny ofertowe za najem największych (powyżej 60 mkw) mieszkań w Lublinie, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy obniżyły się o 1%.

A ile średnio kosztuje najem metra mieszkania w poszczególnych miastach? By to sprawdzić, pod uwagę wzięliśmy tylko lokale ze środkowej grupy (38-60 metrów) i przyjęliśmy, że przeciętnie każdy z nich ma powierzchnię 49 metrów kwadratowych (to średnia arytmetyczna minimalnej i maksymalnej powierzchni w tym przedziale). Okazało się, że właściciele mieszkań z tej grupy średnio żądają: 27 zł za metr w Bydgoszczy, 32 zł w Szczecinie, 33 zł w Łodzi i Poznaniu, 35 zł w Lublinie, 37 zł w Katowicach, 40 zł w Krakowie, 42 zł w Gdańsku, 43 zł we Wrocławiu i aż 57 zł w Warszawie.

To oczywiście ceny ofertowe, a realnie do transakcji dochodzi po nieco niższych stawkach. Wiele zależy też od standardu i lokalizacji mieszkania. Ale i tak gołym okiem widać, jak dużo kosztuje w Polsce najem, a z drugiej strony – jak bardzo odbiegają od rynkowych stawki, za jakie rząd chciałby wynajmować mieszkania wybudowane w ramach programu Mieszkanie plus. Przypomnijmy, że według zapowiedzi czynsz w nich ma wynosić 10-20 zł miesięcznie. Jednak by ten program jakkolwiek wpłynął na stawki rynkowe, tanich mieszkań w dużych miastach musiałoby powstać znacznie więcej niż tylko jeden blok czy nawet jedno osiedle. Jeśli w ogóle do tego dojdzie, to na pewno nie szybko.

O tym, że droga od zapowiedzi do ich realizacji bywa zaskakująco długa, świadczy historia państwowego Funduszu Mieszkań na Wynajem. Gdy startował, zapowiadano, że zaoferuje mieszkania w największych aglomeracjach w dobrym standardzie, atrakcyjnych lokalizacjach i w cenach korzystniejszych od rynkowych. Po takie mieszkania powinna ustawiać się kolejka najemców. A jak jest? „Przyprowadź sąsiada i zyskaj dwa czynsze za darmo” – tak fundusz reklamuje dziś na swoje stronie internetowej lokale w Poznaniu. „Do trzech miesięcy czynszu gratis” – to z kolei oferta dla zainteresowanych zamieszkaniem w Gdańsku.

Jakie stawki proponuje fundusz? Mieszkania w poznańskiej dzielnicy Wilda można od niego wynająć za 26-33 zł miesięczne za metr kwadratowy, w zależności od wielkości lokalu i okresu, na jaki jest zawierana umowa. Z kolei w Gdańsku-Wrzeszczu co miesiąc trzeba płacić od 39 zł do 52 zł za metr. Do tego dochodzą zaliczki na opłaty eksploatacyjne (4-5 zł za metr) i koszt zużytych mediów. Bardziej atrakcyjne ceny zapowiadają się w Warszawie, w inwestycji na Bielanach, blisko końcowej stacji pierwszej linii metra. Stawki za najem małych mieszkań mają się zaczynać od 41,5 zł za metr, a większych – od 30,5 zł za metr. Pierwsze mieszkania w tej inwestycji mają być udostępnione w lipcu.