"500+ ułatwi przerzucenie na klienta nowego podatku od sprzedaży" - ocenili wprost eksperci BZ WBK. Analiza ta została zawarta w ankiecie Instytutu Gospodarki Rolnej skierowanej do ekspertów od rynku rolnego w instytucjach finansowych.
Ocena jest niezwykła, bo skrajnie niekorzystna dla wiarygodności narracji narzucanej nam ostatnio przez rząd Beaty Szydło i partię rządzącą. W uproszczeniu wynika z niej, że rząd zabiera pieniądze dużym sieciom handlowym (przez podatek handlowy) oraz bankom (podatek bankowy) i daje je polskim rodzinom.
Tymczasem - zdaniem analityków BZ WBK - rząd Beaty Szydło wypłaca 500+ polskim rodzinom i - mimochodem - w ten sposób daje pole do popisu handlowym gigantom i bankom, żeby mogły zarobić więcej.
500+ prezentem dla sklepów i banków?
Zresztą, w strategii podnoszenia cen przez sklepy w Polsce - po wprowadzeniu nowego podatku - nie byłoby nic dziwnego. Od startu 500+ pieniędzy w obrocie jest więcej, jest więc z czego dzielić się tortem. Wcześniej w ten sposób postąpiły zresztą banki. Fala podwyżek opłat za prowadzenie kont i obsługę kredytów oraz wyższe marże zaczęła się już na przełomie grudnia i stycznia.
Gwoli ścisłość należy dodać, że jest też sporo ekonomistów, którzy nie podzielają opinii ekspertów BZ WBK w sprawie cen żywności i efektu 500+.
- Wypłacanie świadczeń z programu "Rodzina 500+" zwiększy dochód rozporządzalny gospodarstw domowych i wpłynie na wzrost ich konsumpcji. Część wydatków może być przeznaczona na zakup żywności, jednak trudno oszacować ich wysokość. Ponadto wzrost cen wynikający z ewentualnego zwiększonego popytu będzie hamowany dużą podażą żywności na rynku unijnym, której nadmiar występuje na przykład na rynku mięsa i mleka - uważa Michał Jurek, główny ekonomista SGB Bank, także ankietowany przez Instytut Gospodarki Rolnej.