Premier powiedziała na Śląsku, że Mieszkanie Plus to program dla przeciętnej polskiej rodziny. O tym, że to przełom niemal na miarę kopernikańskiego – tyle, że w polskim budownictwie - mówił też wicepremier Morawiecki. – Wierzymy, że tym programem uruchamiamy nieruszone jeszcze pokłady energii społecznej i gospodarczej – powiedział. Nie zabrakło oczywiście przy tym uwagi dotyczącej ponurej przeszłości. - Umiejętne programy rozwojowe to coś, co może nas odróżnić od wielu poprzednich ekip rządzących – zaznaczył.
Jednak zarówno z samych założeń nowego programu, jak i z informacji związanych z jego uruchomieniem w pierwszych kilkunastu miastach, jasno wynika, że Mieszkanie Plus nie jest adresowany do każdego lub nawet tylko większości Polaków marzących o własnym lokum. To program przemyślany, interesujący, całkiem realny w realizacji – ale przy tym cząstkowy. Tak samo, jak cząstkowym jest np. realizowany jeszcze program MdM.
Jednym z najważniejszych założeń nowego programu jest budowa mieszkań na gruntach Skarbu Państwa – przekazanych nieodpłatnie Narodowemu Funduszowi Mieszkaniowemu. Dzięki temu koszt budowy mieszkania uda się znacząco obniżyć – np. do 3 tys. zł za metr kwadratowy razem z kosztami projektu, operacyjnymi i przyłączy.
Teoretycznie to całkiem realne – przypomnijmy, że średnia cena metra mieszkania kupowanego w programie MdM wynosi 4079 zł, a w tym jest już zarówno zysk dewelopera, jak i koszty gruntu.
Problem tylko w tym, że tych działek, które pod zabudowę może przekazać Skarb Państwa, nie ma zbyt wiele. Dokładanych szacunków nie znamy, ale powszechnie wiadomo jest, że w dużych polskich miastach państwowej własności w postaci gruntów jest tyle co kot napłakał – atrakcyjne działki, które należały do państwowych spółek i agencji zostały w znakomitej większości już dawno temu sprzedane lub zabudowane.
Inaczej jest na obrzeżach aglomeracji i w mniejszych ośrodkach miejskich. Tam wolnych państwowych gruntów pod zabudowę jest więcej. I dlatego kiedy w środę ogłaszano listę pierwszych miast, gdzie mają powstać mieszkania z nowego programu, pojawiło się dużo nazw mniejszych miejscowości.
Przypomnijmy je: Biała Podlaska, Chorzów, Dębica, Gliwice, Katowice, Kobyłka, Nowa Dęba, Pelplin, Poznań, Radom, Skawina, Stalowa Wola, Starogard Gdański, Trzebinia, Tychy, Wałbrzych i Września.
Nie każdy Polak – z całym szacunkiem dla tych miejscowości - chce mieszkać w Kobyłce, Nowej Dębie czy nawet Wrześni pod Poznaniem lub w Skawinie pod Krakowem. A szanse na to, że tanie Mieszkania Plus powstaną w większej liczbie np. w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu są żadne. Tam nie ma dużych, wolnych państwowych działek.
To pierwsze ograniczenie programu Mieszkanie Plus. Ale nie jedyne.
Czytaj więcej: Ile nad Wisłą sprzedaje się naprawdę drogich i luksusowych mieszkań?
Na początku w ramach programu ma powstać 6 tys. mieszkań. Liczba nie wbija w fotel – zarówno kiedy zestawimy ją z liczbą budowanych nad Wisłą nieruchomości mieszkalnych, jak i porównamy z zasięgiem realizowane od 2014 roku programu MdM.
W ubiegłym roku w Polsce zbudowano 147 tys. mieszkań i domów, deweloperzy zbudowali z tego niecałe 62,5 tys. Z dofinansowania do zakupu własnego lokum w ramach MdM skorzystało natomiast niecałe 22 tys. osób lub rodzin – tyle podpisano umów na dofinansowanie w ubiegłym roku.
Oczywiście Mieszkanie Plus dopiero startuje. Jeżeli będzie sprawnie zarządzany przez państwowych urzędników (co jak wiemy nie zawsze się w naszej ojczyźnie udaje), to uda się go rozpędzić. Jak bardzo? Tego rząd nie mówi. Ale zakładając, że mieszkanie o powierzchni 50 m. kw. zostanie zbudowane za 150 tys. zł, to by zbudować mniej więcej jeden blok w każdej polskiej gminie (mamy ich około 2,5 tys.), a więc powiedzmy, że 20 tys. mieszkań, to trzeba na to wydać już 3 mld zł. Czy regularnie co roku rząd znajdzie takie pieniądze, nawet korzystając z dźwigni finansowej? Nie jest to pewne.
A nawet jeżeli, to i tak nie będzie to program masowy. Mieszkania Plus zawsze będą tylko mniejszą częścią całego rynku mieszkaniowego.
Mogą za to pojawić się po nie kolejki chętnych. Dla wszystkich chętnych mieszkań na pewno nie będzie. Premier Szydło już mówi o tym, że niektórzy przy rozdziale będą preferowani – rodziny wielodzietne.
Znaczna część Polaków zamiast wynajmować, woli kupować mieszkania. Chce płacić kredyt, a nie czynsz właścicielowi nieruchomości. Ich wybór. Nie ma znaczenia tutaj, dlaczego tak robią. To fakt. Dla nich program Mieszkanie Plus w znacznej mierze nie jest adresowany.
Oczywiście rząd dodaje, że Mieszkania Plus będzie można jakoś tam przejąć po wieloletnim najmie, ale nie wiemy dokładnie, jak to się stanie i na jakich warunkach.
Poza tym nie wiemy też, jakie będą te bloki – czy na tyle atrakcyjne, że warto je będzie kupić? Dużo pytań. Mało odpowiedzi. Niemniej wydaje się, że Mieszkanie Plus to jednak przede wszystkim tańszy od rynkowego wynajem, a nie kupno mieszkania. Rząd to jednak uczciwie i głośno mówi.
Na program Mieszkanie Plus wydaje się, że należy popatrzeć jako na część pewnej większej układanki.
Skorzystają z niego głównie osoby z mniejszych miejscowości, z dwójką lub większa liczbą dzieci i o dochodach tak małych, że nie pozwalających im wziąć kredyt na mieszkanie, ale zarazem tak dużych, że już nie kwalifikujących się na otrzymanie mieszkania komunalnego.
To dokładnie ta sama grupa osób, której życie w największym stopniu zmienił program 500 plus. To również ta sama grupa, która może zyskać na nadchodzącej reformie podatkowej a nawet decyzji dotyczącej zablokowania zakupu Caracali. Przypomnijmy, że amerykańskie i włosko-angielskie zakłady lotnicze, które zyskają na anulowaniu transakcji z Francuzami, mieszczą się na Podkarpaciu – regionie o niskich dochodach, ponadprzeciętnym bezrobociu i gdzie dużo małych miejscowości.
Czytaj więcej: Wiemy już, ile osób zrezygnuje z pracy z powodu programu 500 plus.
Dla tej grupy przygotowano również Mieszkania Plus. Lepiej zarabiający mają sobie z zakupem mieszkania poradzić już samodzielnie – zwłaszcza, że zaraz wygaśnie wspierający ich program MdM.
Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"
Zobacz także WIDEO: Gronkiewicz-Waltz o programie Mieszkanie Plus: PiS się nie martwi, co będzie po nich