Niemcy nie chcą sprzedawać firm Chińczykom. Zirytował ich zakup fabryki robotów

Marcin Kaczmarczyk
Rząd Angeli Merkel zastanawia się nad wprowadzenie nowego prawa, które pozwoli zablokować przejęcia niemieckich firm przez inwestorów z krajów pozaeuropejskich - np. z Chin lub z Rosji.

Kilka dni temu europejskie służby antymonopolowe wyraziły zgodę na przejęcie spółki Kuka, niemieckiego producenta robotów przemysłowych przez Mideę, chińską firmę dotąd głównie zajmującą się produkcją urządzeń klimatyzacyjnych i zmywarek. Wielu Niemcom, w tym członkom rządu w Berlinie, bardzo nie spodobała się sprzedaż Chińczykom niemal 95 proc. akcji firmy, będącej jednym z największych i najbardziej znanych producentów robotów na świecie. Kuka była jednym z symboli potęgi i innowacyjności niemieckiego przemysłu. Teraz za około 4,5 mld euro przechodzi w ręce zagranicznego inwestora.

To przejęcie było jednym z głównych powodów rozpoczęcia w niemieckim rządzie prac nad regulacjami, które pozwolą w przyszłości zablokować podobne transakcje. Zwłaszcza, że Chińczycy pracują nad kolejnymi zakupami. Chiński producent półprzewodników Sanan Optoelectronics poinformował np. o możliwym przejęciu firmy Osram, doskonale znanego i w Polsce producenta żarówek zza Odry.

Czytaj więcej: To Chińczycy, a nie Polacy byli powodem wygranej zwolenników Brexitu

Propozycje dla Pani Kanclerz i całej Unii

W ubiegłym tygodniu specjalny dokument z propozycją nowych regulacji prawnych dotyczących blokowania przejęć zaawansowanych technologicznie niemieckich spółek trafił do członków niemieckiego rządu. Wysłał go Matthias Machnig, wiceminister gospodarki.

Niemcy chcą, by nową regulację przyjąć nie tylko na poziomie Niemiec, ale całej Unii Europejskiej.

W dokumencie postuluje się możliwość zablokowania sprzedaży akcji spółki inwestorowi zagranicznemu spoza krajów Unii Europejskiej, jeżeli będzie to oznaczało, że nabywca stanie się właścicielem więcej niż 25 proc. akcji przejmowanego przedsiębiorstwa.

Prawo blokowania takich transakcji ma przysługiwać zarówno wskazanej instytucji Unii Europejskiej – zapewne będzie nią Komisja Europejska – oraz rządom narodowym.

Czytaj więcej: Jak ważna jest dla nas kondycja niemieckiej gospodarki?

Można będzie zakazać sprzedaży firmy pod kilkoma warunkami. Głównie jeżeli zakup jest motywowany politycznie lub kupującym jest firma państwowa lub ze znacznym udziałem państwa. Do transakcji będzie to mogło nie dojść, jeżeli zakup firmy będzie subsydiowany przez państwo spoza Unii lub należące do niego spółki oraz jeżeli kupujący pochodzi z kraju, w którym niemieckie lub unijne firmy mają utrudnioną działalność – w tym inwestycyjną.

To wszystko to oczywiście tylko propozycja – do jej wcielenia w życie daleka droga. Ale wyraźnie już widać, że Niemcy nie chcą, by ich firmy były masowo przejmowane przez Chińczyków. Może też dlatego, że w wypadku Kuki pracownicy w Niemczech mają zapewnioną pracę wyłącznie do 2023 roku. O tym co będzie dalej z zakładami produkującymi roboty w Niemczech chiński inwestor już nie mówi.

Tekst pochodzi z blogu "Subiektywnie o giełdzie i gospodarce"

Więcej o: