W marcu br. spółka Autostrada Wielkopolska po raz kolejny podniosła opłaty za przejazd autostradą A2, łączącą Warszawę z granicą niemiecką. Podwyżka tym razem dotyczyła 160-km odcinka między Nowym Tomyślem a Koninem. Opłata wzrosła o 3 zł i za przejechanie tej trasy samochodem osobowym płacimy dziś 54 złote. Jednorazowy przejazd z Warszawy do niemieckiej granicy kosztuje 72 zł, za podróż w obie strony zapłacimy więc 144 zł.
Opłata ta wydaje się zdecydowanie zbyt wysoka, jeśli porówna się ją do kosztów podróżowania drogami szybkiego ruchu na przykład w Szwajcarii, gdzie średnie zarobki są kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. Całoroczna winieta uprawniająca do nielimitowanej liczby przejazdów wszystkimi autostradami i drogami ekspresowymi wynosi 40 franków szwajcarskich, czyli około 160 zł.
Drożyznę na polskich autostradach widać nie tylko w porównaniu z opłatami w Szwajcarii. W Słowenii za miesięczną winietę na autostrady dla pojazdów do 3,5 tony zapłacimy 30 euro, czyli ok. 130 zł. W Austrii 25,30 euro, czyli około 107 zł zapłacimy za winietę ważną 2 miesiące.
Autostrada Wielkopolska, która zarządza i pobiera opłaty na autostradzie A2 na odcinku od Konina do granicy z Niemcami, korzystała przy jej budowie z pomocy publicznej, dostawała więc pieniądze polskiego podatnika. Wartość pomocy nie jest znana, gdyż jak wyjaśniali przedstawiciele rządu są to informacje poufne. Spółka dostała też gwarancje Skarbu Państwa spłaty kredytu udzielonego przez Europejski Bank Inwestycyjny.