Standard & Poor’s swoją decyzję o poprawie perspektywy naszego ratingu tłumaczy jasno i precyzyjnie. Powody są dwa:
- obawy o dalsze osłabianie pozycji kluczowych instytucji w Polsce osłabły
- sytuacja budżetowa Polski nie pogarsza się pomimo słabnącego wzrostu gospodarczego
Jeśli chodzi o te instytucje, to S&P precyzuje, że chodzi o NBP. W styczniu agencja obawiała się, że bank straci niezależność, po objęciu funkcji prezesa przez dobrze ocenianego Adama Glapińskiego te obawy zniknęły.
Bardziej zastanawia druga wskazana przyczyna. Agencja ocenia, że sytuacja budżetowa Polski nie pogarsza się, a przy tym prognozuje, że PKB w Polsce wzrośnie w tym roku o 3 procent. Co więcej, S&P prognozuje nam nawet wzrost inwestycji. Naraża się tym samym na krytykę i drwiny
Po publikacji ostatnich danych za trzeci kwartał nikt już nie oczekuje w Polsce wzrostu gospodarczego powyżej trzech procent, a główną przyczyną spowolnienia gospodarczego jest zapaść w inwestycjach. Dlatego prognozy dotyczące wzrostu inwestycji wprawiają w konsternację.
Piątkowa publikacja S&P wywołała także dość emocjonalne reakcje wśród ekonomistów. Oto wymiana zdań pomiędzy analitykami mBanku, a głównym ekonomistą PKO BP o tym kiedy S&P wygłupił się bardziej, w styczniu, czy teraz:
W tym samym tonie, co Piotr Bujak wypowiada się ministerstwo finansów, które przypomniało w komunikacie, że wielokrotnie wskazywało na absurdalność argumentu w kwestii niezależności NBP.
S&P zaznacza, że jeśli obawy związane z niezależnością NBP powrócą, wtedy możliwe będzie obniżenie ratingu Polski. Obniżka będzie możliwa także jeśli powiększy się deficyt w finansach publicznych. Z drugiej strony, jeśli uda nam się obniżyć deficyt, obniżyć dług publiczny i koszty jego obsługi, wtedy w przyszłości zasłużymy na podwyżkę ratingu.
Ratingi nadawane państwom przez wyspecjalizowane agencje ratingowe są kierowane do inwestorów, którzy kupują obligacje danego kraju. Mówią one o tym, jaki jest poziom wiarygodności finansowej państwa, czyli jakie jest ryzyko tego, że państwo nie spłaci swoich obligacji, a inwestor straci swoje pieniądze. Ratingi dzielą się na inwestycyjne (te lepsze) i śmieciowe (te gorsze). Polska ma rating inwestycyjny, na takim samym poziomie co np. Hiszpania, czy Meksyk.
W naszym regionie lepszy od nas rating mają Czechy, Słowacja, Estonia, Łotwa, Litwa i Słowenia.
Gorszy od Polski rating mają między innymi Węgry, Rumunia, Rosja, a także Włochy i Portugalia oraz Grecja.