Od początku roku rosyjski indeks MICEX zyskał już ponad 24 procent, a RTS aż ponad 50 procent. Oba znalazły się w światowej czołówce. Dla porównania, w tym samym czasie amerykańskie indeksy zyskały po 10-14 proc., brytyjski FTSE 100 wzrósł o 13,8 proc., niemiecki DAX o 6,8 proc., a polski WIG20 o 4,3 proc.
Najlepsze główne światowe indeksy, od początku roku źródło: investing.com
Dobrze radzi sobie też rosyjska waluta. Rubel to najsilniejsza waluta w tym roku, obok brazylijskiego reala.
Skąd ten optymizm? Nałożyło się tu kilka czynników, zarówno gospodarczych, jak i politycznych. Jednym z głównych jest ropa naftowa. Rosja to największy obok Arabii Saudyjskiej producent tego surowca. Na cenie ropy naftowej opiera się rosyjski budżet – około 40 proc. przychodów budżetowych pochodzi ze sprzedaży ropy i gazu. A w ostatnich dwóch latach ropa taniała, na początku 2016 roku jej cena była najniższa od 12 lat. Strumień petrodolarów znacząco się zmniejszył, deficyt budżetowy Rosji wzrósł do najwyższego poziomu od sześciu lat, a władze musiały sprzedawać państwowe firmy i sięgnąć do funduszy rezerwowych. Potem jednak ropa znów zaczęła drożeć, w czym wyraźnie pomogły najpierw zapowiedzi, a później decyzja w sprawie ograniczenia wydobycia surowca – w tej sprawie porozumiały się zarówno państwa należące do kartelu OPEC, jak i inni producenci ropy, w tym Rosja.
Notowania ropy WTI Notowania ropy WTI, źródło: investing.com
Sama gospodarka Rosji także ma się lepiej. Wprawdzie 2016 to kolejny rok z recesją, ale jest już ona mniejsza – w trzecim kwartale tego roku PKB skurczył się o 0,4 proc. (w ujęciu rok do roku) i był to najmniejszy spadek od siedmiu kwartałów (w drugim kwartale ubiegłego roku rosyjski PKB spadł aż o 4,5 proc.). W całym 2016 roku rząd spodziewa się spadku PKB o 0,5 proc. W przyszłym gospodarka ma już powrócić do wzrostów.
W rosyjską gospodarkę uderzają zachodnie sankcje, wprowadzone po aneksji Krymu przed prawie trzema laty. Kilka dni temu kraje Unii Europejskiej przedłużyły obostrzenia o kolejne pół roku, do końca lipca 2017. To może być jednak ostatni taki ruch, a jedność wśród 28 przywódców coraz trudniej będzie uzyskać. Francois Fillon, kandydat prawicy na prezydenta Francji, który ma spore szanse na wygraną w przyszłorocznych wyborach, mówi, że chce złagodzić napięcie na linii Paryż - Moskwa i ożywić relacje między krajami. Włosi także nie są zbyt chętni sankcjom - opowiedzieli się niedawno przeciwko kolejnym obostrzeniom w związku z rosyjskimi bombardowaniami w Syrii. Europejczyków w polityce wobec Rosji do tej pory wspierał prezydent Barack Obama. Jednak Donald Trump, już niedługo nowy amerykański przywódca, znacznie cieplej wypowiada się o Władimirze Putinie i pojawiają się oczekiwania że sankcje zostaną zniesione.
W najnowszej ankiecie Bloomberga 55 proc. ekonomistów uważa, że Stany Zjednoczone w ciągu najbliższych 12 miesięcy rozpoczną łagodzenie sankcji nałożonych w wyniku zaangażowania Rosji w konflikt na Ukrainie. To wyraźny wzrost z 10 proc. w październikowym badaniu, ale też wciąż tylko nieco ponad połowa ankietowanych spodziewa się zniesienia obostrzeń - być może dlatego, że trudno jest przewidzieć działania nowej, nieznanej do końca administracji prezydenta USA. Na razie wiemy na przykład, że znajdzie się w niej Rex Tillerson, dotychczasowy szef Exxon Mobil, postrzegany jako przyjaciel Putina - zostanie on sekretarzem stanu, czyli szefem amerykańskiej dyplomacji.
W przyszłym roku inwestorzy być może także postawią na Rosję. Tak przynajmniej wynika z zaleceń zarządzających. Jak pisze Bloomberg w regionie EMEA (Europa, Środkowy Wschód i Afryka) "prawie wszyscy kochają Rosję i chcą się znaleźć jak najdalej od Turcji". UBS Group spodziewa się, że na rublu będzie można zarobić kolejne 26 procent, NN Investment Partners stawia na rosyjski rynek akcji jako na oczywistego kandydata, a Deutsche Bank liczy na poprawę na rynku rosyjskich obligacji. Opinie te uzasadniają umacniającym się rublem, drożejącą ropą naftową i spodziewaną poprawą relacji między Moskwą a Waszyngtonem.