- Cieszę się, że wicepremier Mateusz Morawiecki będzie reprezentował Polskę na szczycie państw G-20 w Baden Baden – mówiła w czasie konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu premier Beata Szydło. Polska nie jest członkiem tej grupy. Na szczyt została jednak zaproszona. Zdaniem Beaty Szydło stało się tak m.in. ze względu na wyniki gospodarcze. Jej zdaniem to dowód na to, że priorytet rządu na ten rok - czyli gospodarka oraz poprawa jej wyników - jest realizowany.
- Mamy jasny plan. To realizacja strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, szybszy rozwój gospodarczy i poprawa sytuacji polskich rodzin – mówiła premier Szydło.
Jej zdaniem wymienione cele pomagają realizować takie programy jak np. 500+, które poza działaniem prospołecznym, prorodzinnym i demograficznym w znacznym stopniu wpływają też na gospodarkę. – To stąd także bierze się wzrastająca konsumpcja – tłumaczyła szefowa rządu.
Premier przekonywała, że dane, które płyną z gospodarki są korzystne. Wszystko to widzą agencje ratingowe i instytucje finansowe. - Sytuacja gospodarcza w Polsce będzie się stabilizowała. Będzie dobra. Będziemy się szybciej rozwijali – mówiła.
To dopiero początek. Mamy ambicję, być nie tylko zapraszanymi na szczyty państw G-20, ale w najbliższych latach chcemy być członkiem tej grupy
– stwierdziła.
Obecny na konferencji wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki, przekonywał tymczasem, że wzrost gospodarczy, który osiągnęliśmy w zeszłym roku jest dobrym wynikiem. Nasza gospodarka rozwijała się w tempie 2,8 proc. Rok wcześniej było to 3,9 proc. Choć tempo wzrostu wyraźnie wyhamowało pod konie roku, to Morawiecki przekonywał, że było lepsze od prognoz wielu instytucji finansowych. Mówił też, że po mini cyklu spowolnienia wzrostu teraz będziemy rozwijać się szybciej. Jego zdaniem czwarty kwartał już to pokazał. Oczywiście jest to zasługa realizacji planów rządu.
- Jak to jest, że mówi pan o sukcesie działań rządu, gdy wzrost w III kw. wyniósł 3,4 proc., a w IV kw. już tylko 2,7 proc.? – pytali dziennikarze. – Wszystko jest względne. Jeśli spojrzymy na nasze otoczenie zewnętrzne, okaże się, że nasz wzrost w IV kw. był bardzo mocny, mieliśmy jeden z najlepszych wyników w UE – odpowiedział Morawiecki. Przekonywał, że wszystko to osiągnęliśmy mimo kryzysu gospodarczego, który – jego zdaniem - jeszcze się nie skończył i trwa już ósmy rok. Na przyszły rok wicepremier zapowiedział wzrost PKB przekraczający 3 proc.
Mateusz Morawiecki cieszył się z niskiego bezrobocia, które liczone wedle metody unijnej w lutym wyniosło 5,4 proc. Było niższe od średniej w UE i należało do najniższych w krajach należących wspólnoty. – Jest się z czego cieszyć – przekonywał Morawiecki. Zapewnił też, że wzrost wynagrodzeń podąża za wzrostem PKB i jest wyższy niż w czasach rządów PO-PSL.
- Mamy też więcej polskiej gospodarki w polskiej gospodarce – cieszył się wicepremier. Na dowód przytoczył dane, z których wynika, że 60 proc. pozwoleń na inwestycje w strefach ekonomicznych składają dziś polskie firmy. Jeszcze niedawno prym wiodły firmy zagraniczne.
Zdaniem Morawieckiego szybciej niż świat rośniemy też w eksporcie, a nasze firmy świetnie radzą sobie na trudnych, odległych rynkach: w Iranie, Indiach czy Chinach.
Wicepremier chwalił się też rosnącą innowacyjnością polskich firm.
- Kilka moich wizyt w Londynie pozwoliło przyciągnąć nad Wisłę 35-40 tys. miejsc pracy. W większości są to miejsca dla pracowników wysoko-wykwalifikowanych – stwierdził Mateusz Morawiecki.
Wspomniał o zachodnich rankingach atrakcyjności inwestycyjnej, w których – jak mówił - Polska zajmuje jedne z najwyższych miejsc wśród wszystkich krajów na świecie.
Jego zdaniem nasza gospodarka jest dziś 20-22 największą gospodarką światową. Do strefy euro nie będziemy się jednak spieszyć. – Niech sobie najpierw w ciągu kilku lat strefa euro poradzi ze swoimi problemami – stwierdził wicepremier. – Życzę jej jak najlepiej – dodał.