Jak wynika z informacji Polskiej Izby Ubezpieczeń (zrzeszającej wszystkich ubezpieczycieli w Polsce), w 2016 r. towarzystwa ubezpieczeniowe łącznie zebrały z tytułu ubezpieczeń OC posiadaczy pojazdów mechanicznych składki w wysokości ponad 11,6 mld zł. To wzrost aż o 39 proc. w porównaniu z 2015 r., wówczas łączne składki wyniosły 8,4 mld zł.
Jednocześnie w górę poszła kwota wypłaconych z zeszłym roku odszkodowań, jednak tu skala wzrostu jest blisko trzykrotnie niższa. Odszkodowania wypłacone z polis OC wyniosły w 2016 r. blisko 8 mld zł, czyli o ok. 1 mld zł (14 proc.) więcej niż rok wcześniej.
Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku ubezpieczeń autocasco. Tutaj ubezpieczyciele łącznie pobrali o ponad 19 proc. więcej składek (ok. 6,6 mld zł wobec 5,5 mld zł rok wcześniej), a kwota wypłaconych odszkodowań wzrosła o 8,5 proc. (4,2 mld zł wobec 3,9 mld zł).
- Wypłaty odszkodowań i świadczeń rosną, natomiast wzrost składki, jaki miał miejsce w 2016 r., zapobiegł zwiększeniu się straty z ubezpieczenia OC. Należy podkreślić, że wzrost składki zobowiązuje ubezpieczycieli do zawiązywania wyższych rezerw, dlatego pełne efekty podwyżek będą widoczne w rachunkach ubezpieczycieli dopiero po kilku, a czasem kilkunastu miesiącach od ich wprowadzenia. Na dziś rynek OC pozostaje nierentowny, ze stratą 1 mld zł – tłumaczy Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń.
To właśnie m.in. znacznym wzrostem wypłacanych odszkodowań i świadczeń na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach (oraz ich rodzin) branża tłumaczyła w zeszłym roku podwyżki cen ubezpieczeń komunikacyjnych. Jak w listopadowym liście do premier Beaty Szydło pisał prezes PIU, na taki stan rzeczy miały wpływ m.in. uchwały Sądu Najwyższego zwiększające zakres ochrony, wytyczne KNF standaryzujące procedury likwidacji szkód czy orzecznictwo sądowe pozwalające członkom rodzin poszkodowanych na ubieganie się o odszkodowania nawet po kilkunastu latach.
Inna sprawa, że ubezpieczyciele przez lata byli uwikłani też w wojnę cenową, pod koniec 2016 r. Prądzyński wyliczył, że przez 10 lat ubezpieczyciele z tytułu nierentownych ubezpieczeń OC stracili 6 mld zł.
Zupełnie inna sytuacja niż na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych panuje w polisach życiowych. W 2016 r. ubezpieczyciele zebrali z tytułu ubezpieczeń na życie składki w wysokości 23,8 mld zł, czyli o ponad 13 proc. mniej niż rok wcześniej.
Największy wpływ na tę sytuację miało znaczące ograniczenie sprzedaży polis związanych z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Miało to związek z nowymi zasadami, m.in. ograniczającymi poziom opłat likwidacyjnych czy nakładających na towarzystwa ubezpieczeniowe większe obowiązki dotyczące badania potrzeb i wiedzy klientów. Przez lata banki i towarzystwa ubezpieczeniowe kusiły tzw. polisolokatami, czyli de facto rozwiązaniami oszczędnościowo-inwestycyjnymi, w których ubezpieczenie na życie czy na dożycie było jedynie „opakowaniem”, a nie kluczowym elementem.
– Na rynku życiowym wciąż mamy do czynienia ze spadkiem składki z ubezpieczeń o charakterze inwestycyjnym. Obowiązujące od początku 2016 r. nowe regulacje prawne miały wpływ na spadek sprzedaży w tym segmencie, jednocześnie doprowadziły one do bardziej świadomego wyboru usługi przez klienta – mówi Jan Grzegorz Prądzyński z PIU.