Ceny ofertowe domów w stolicy Wielkiej Brytanii były w kwietniu o 1,5 proc. niższe niż rok wcześniej i był to największy ich spadek od maja 2009 roku. Ponadto zmniejszyły się też w stosunku do marca tego roku – o 2 proc.
Rightmove podał też informacje o cenach nieruchomości poza Londynem. Jest lepiej niż w wypadku brytyjskiej stolicy, ale też widać, że rynek wchodzi w nową fazę. W całej bowiem Wielkiej Brytanii ceny domów powiększyły się o 1,1 proc. w stosunku do marca. To najmniejszy ich wzrost w kwietniu od 2013 roku.
Czytaj więcej: Zbliżający się Brexit w końcu zabolał zwykłych Brytyjczyków. Jest nowy dowód.
Agenci nieruchomości tłumaczą najnowsze trendy na rynku przede wszystkim rosnącą inflacją – ona hamuje zapał do kupowania domów, mieszkań i działek, w tym na kredyt – oraz obawami związanymi z nadchodzącym Brexitem.
Dodatkowo rynek angielskich nieruchomości – szczególnie w Londynie – studzi obowiązujący od kwietnia ubiegłego roku nowy podatek. Każdy kto kupuje drugi lub kolejny dom na Wyspach – nieważne w jakim celu – musi zapłacić oddać fiskusowi dodatkowo 3 proc. wartości transakcji. Ta danina jest doliczana do standardowego podatku od zakupu nieruchomości, którego stawka waha się od zera do nawet 12 proc. w wypadku rezydencji o wartości powyżej 1,5 mln funtów.
Te nowe regulacje podatkowe miały przyhamować zakupy drogich nieruchomości w Londynie – w tym przez np. rosyjskojęzycznych obcokrajowców – i tak się faktycznie dzieje.
Informacje o taniejących domach w Londynie i uspokojeniu na całym brytyjskim rynku nieruchomości korelują z opublikowanymi również w poniedziałek informacjami o spadku zaufania wśród angielskich konsumentów. Z badania przeprowadzonego przez Deloitte na próbie 3 tys. osób wynika, że Brytyjczycy najbardziej od ponad dwóch lat martwią się o swoje dochody. Przeszkadza im inflacja i brak podwyżek.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.