W środę w Brukseli wiceszef Komisji Europejskiej ds. euro i stabilności finansowej Valdis Dombrovskis przedstawił pomysł na to, jak w przyszłości mają działać izby rozliczeniowe zajmujące się obsługą transakcji w euro. To bardzo ważne instytucje rynku kapitałowego, które dbają o to, by zakupy akcji, obligacji i instrumentów pochodnych na giełdach odbywały się poprawnie, bez błędów.
Unia chce, by działające poza jej terytorium izby, które prowadzą rozliczenia instrumentów w euro, trafiły pod nadzór odpowiednich europejskich instytucji, a te, których skala działania jest bardzo duża, najlepiej by miały siedzibę na terenie Unii Europejskiej.
Czytaj więcej: Zbliżający się Brexit w końcu zabolał zwykłych Brytyjczyków.
Ten pomysł bardzo nie spodobał się Brytyjczykom. W tej chwili w Londynie rozliczanych jest np. 75 proc. instrumentów pochodnych (derywatów) w euro. Wartość tych transakcji liczona jest w dziesiątkach miliardów euro, pracuje przy ich obsłudze w stolicy Wielkiej Brytanii kilkadziesiąt tysięcy osób. Anglicy chcieliby więc dalej – również po wyjściu z Unii - rozliczać transakcje instrumentów w euro.
- Powinniśmy być bardzo ostrożni odnośnie propozycji, które mogą zakłócić rozwój (rynku kapitałowego), podnieść koszty inwestycji w Europie i Wielkiej Brytanii oraz uderzyć w stabilność finansową (działających już instytucji i rynków) – powiedział w czwartek Philip Hammond, brytyjski sekretarz skarbu, a więc odpowiednik naszego ministra finansów.
Czytaj więcej: Strefa euro rozwija się już szybciej niż USA.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Hammond komentował propozycje Brukseli dotyczące działania izb rozliczeniowych w przyszłości, Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów, tłumaczył w Durbanie, w RPA, dlaczego negocjacje unijno-brytyjskie będą trudne. Jego zdaniem Unia Europejska nie chce karać Wielkiej Brytanii za opuszczenie jej, ale nie może dać Brytyjczykom tych samych praw, które mają jeszcze przed Brexitem. Unii zależy na mocnych relacjach z silną Wielką Brytanią w przyszłości, ale przy ich budowie musi również pamiętać o własnych interesach – tłumaczył Schaeuble.
Wiele wskazuje więc na to, że takich konfliktów pomiędzy Brukselą a Londynem, jak ten o izby rozliczeniowe, będzie w najbliższej przyszłości wiele. Nie tylko Brytyjczycy mają swoje wieczne interesy.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.