Jak wynika z analizy prawnej zleconej przez Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji Mediakom, jest prawnie możliwe wypowiedzenie przez operatorów płatnej telewizji umów z TVP na reemisję niektórych programów publicznej telewizji. W konsekwencji te programy zostałyby wyłączone z oferty.
Jednak jest ważne zastrzeżenie. Otóż możliwość wypowiedzenia umów nie dotyczy programów TVP1, TVP2 oraz kanałów regionalnych. Jak tłumaczy Krzysztof Kacprowicz, prezes Mediakom, obowiązek udostępniania tych kanałów, podobnie jak TVN, Polsat, TV4 i TV Puls, wynika z tzw. zasady must-carry.
Wyłączone mogłyby zostać programy: TVP HD, TVP Info, TVP Historia, TVP Kultura, TVP Sport, TVP ABC, TVP Rozrywka i TVP Seriale.
Kacprowicz zaznacza jednak, że takie rozwiązanie jest "raczej teoretyczne". - W praktyce raczej nikt tego nie zrobi, bo zawsze jest jakieś grono klientów, którzy są do danego programu przywiązani. Ale operatorzy o "nieograniczonej wyobraźni" widzą taki scenariusz, że bardzo wielu klientów składa wnioski o wyłączenie jakieś programu z oferty. Wówczas jest możliwe "przesunięcie" tego programu na daleką pozycje programową lub całkowite wypowiedzenie umowy na ten program - komentuje Kacprowicz.
Jak informuje prezes Mediakom, umowy operatorów z TVP są zawierane najczęściej na okres 2-letni, a okres ich wypowiedzenia to zazwyczaj 3 miesiące. Taki mechanizm dotyczy wszystkich nadawców, nie tylko TVP, choć wówczas czas trwania umów jest przeważnie 3-letni. Ale zaznacza, że te rozważania są teoretyczne.
O wyłączenie kanałów TVP apelują tysiące abonentów telewizji satelitarnych czy kablówek, w tym osoby publiczne.
„Problem” jednak w tym, że apel/żądanie o wyłączenie programów Telewizji Polskiej to wyłącznie pewna deklaracja sprzeciwu wobec nowym zasadom poboru abonamentu. Usunięcie kanałów TVP z oferty nie miałoby żadnego wpływu na obowiązek przekazywania przez operatorów danych o klientach Poczcie Polskiej, co zakładają proponowane przez Ministerstwo Kultury (i poparte przez rząd) przepisy. W zeszłym tygodniu pracę nad nimi rozpoczął Sejm.
Jak donoszą operatorzy, klienci coraz częściej pytają się o możliwość wypowiedzenia umów o płatną telewizję. Jednak bezkosztowo rozwiązać umowę można wyłącznie w sytuacji, gdy umowa jest zawarta na czas nieokreślony.
Gdyby spełnił się jednak „najczarniejszy” scenariusz i z płatnych platform zrezygnowało 1,5 mln widzów, to według prognoz Mediakomu Skarb Państwa rocznie straciłby na nowelizacji co najmniej 145 mln rocznie z tytułu mniejszego poboru podatków, a polska kultura ok. 30 mln zł w skali roku. Obecnie, jak informuje związek, telewizje płatne płacą łącznie ok. 6 proc. przychodu z tytułu praw autorskich i pokrewnych oraz wpłat na Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Mediakom na spółkę z operatorami walczy o wyrzucenie projektu nowelizacji ustawy abonamentowej do kosza. W kwietniu był jednym z sygnatariuszy pisma do Komisji Europejskiej. Podnoszono w nim, że nowe przepisy mogą być niezgodne z prawem unijnym, m.in. mogą wywołać szereg naruszeń związanych z ochroną danych osobowych abonentów.
W liście do Ministerstwa Kultury związek pisał natomiast m.in., że „różnicowanie sytuacji prawnej obywateli jedynie ze względu na to, czy korzystają z płatnych usług telewizji, czy też usług bezpłatnych jest niedopuszczalne i sprzeczne z art. 32 Konstytucji RP”. Chodzi tu oczywiście o fakt, że Poczta Polska otrzymywałaby dane wyłącznie o klientach kablówek czy platform satelitarnych, natomiast nie byłoby podobnego mechanizmu wobec osób korzystających z bezpłatnej telewizji naziemnej.
Próba powstrzymania nowelizacji to jedno. Ale operatorzy już zastanawiają się, jak zareagować na przepisy po ich wejściu w życie. Jak informuje Krzysztof Kacprowicz z Mediakom, pojawiają się pomysły, aby wprowadzać oferty typu "Internet z dostępem do audycji telewizyjnych".
- Wszystko dlatego, iż w świetle regulacji "audycja" to nie "program". Tylko sprzedaż "programów w pakietach" będzie objęta obowiązkiem przekazywania danych osobowych. Skoro jest wielce prawdopodobne, że klienci będą rezygnować z naszych usług, to trzeba będzie czymś tych klientów zatrzymać - mówi Kacprowicz. I dodaje: - Stawka jest wysoka, więc wejście w życie ustawy, może wymusić bardzo kreatywne nazewnictwo w dziedzinie sprzedaży usług. A pamiętajmy, że przychody z internetu nie są objęte obowiązkiem opłat praw autorskich (6 proc. od przychodu).