- W ramach tzw. miękkiego oddziaływania behawioralnego w stosunku do podatników ze zidentyfikowanymi niezgodnościami w JPK_VAT, fiskus rozesłał w kwietniu i maju 11 112 wiadomości e-mail, a w maju 2 617 wiadomości SMS, z informacją o prawie do złożenia stosowanych korekt deklaracji - mówi Marcin Sidelnik, partner w dziale prawno-podatkowym firmy doradczej PwC.
JPK, czyli Jednolity Plik Kontrolny to nałożony na firmy wymóg comiesięcznego wysyłania fiskusowi szczegółowych danych na temat ich rozliczeń i transakcji związanych z podatkiem VAT. Dane ułożone w specjalnym standardzie informatycznym wpadają do bazy fiskusa, który je analizuje, porównuje, kontroluje. Właśnie mija rok od uruchomienia JPK. Na razie obejmuje on 110 tys. większych firm. W przyszłym roku dane na temat VAT w systemie JPK przesyłać już będzie fiskusowi większość firm.
- Administracja podatkowa szeroko wykorzystuje JPK w ramach czynności sprawdzających. Takich przypadków było blisko 10 tys.– twierdzi Marcin Sidelnik.
Do tego jak się okazuje fiskus coraz częściej dokłada działania behawioralne. Czyli po prostu próbuje miękko namawiać podatników do uregulowania zaległości oraz poprawy deklaracji czy zeznań podatkowych. Nie tylko w zakresie VAT i JPK.
Zwróciła na to uwagę także Najwyższa Izba Kontroli. W niedawnym raporcie na temat ściągalności podatków Izba pochwaliła fiskusa za miękką egzekucję. Owa miękka egzekucja to nic innego jak poinformowanie podatnika o braku należnej od niego wpłaty oraz o konsekwencjach jej nieuregulowania. NIK oceniła, że taka swoista perswazja w wielu przypadkach przynosi efekt. Podatnicy dobrowolnie regulują zwoje zaległości.
Ale miękkość fiskusa to tylko pozory. Ułamek rzeczywistości. Pod pretekstem walki o uszczelnienie systemu podatkowego fiskus dostaje coraz więcej uprawnień i skwapliwie je wykorzystuje. Mnożą się też obowiązki nakładane na podatników. Wspomniany JPK to tylko jeden z nich. Fiskus chciał też zmusić podatników do przekazywania mu codziennych danych na temat transakcji przeprowadzanych za pośrednictwem banków i instytucji finansowych. Po krytyce, ten pomysł na razie odłożono, ale nie wykluczone, że wkrótce powróci.
Urzędnicy dostali nowe uprawnienia kontrolne. W wielu firmach kontrole są przedłużane w nieskończoność. Ba, pojawia się kilka kontroli równocześnie.
Do tego dochodzą sygnały o masowym wstrzymywaniu zwrotów VAT należnego firmom od fiskusa. I rosnące kary za błędy i oszustwa podatkowe. Mamy tu dodatkową sankcję w VAT, a nawet obśmiewane przez prawników 25 lat za wyłudzanie tego podatku, co zrównuje tego typu przestępstwa z karami za zabójstwa.
Tymczasem, wspomniany już raport NIK bardzo krytycznie ocenia ściągalność podatków w Polsce. Fiskus sobie z nią nie radzi. Zaległości podatkowe rosną. I to szybciej niż dochody z podatków. Według NIK odnotowane w urzędach skarbowych zaległości podatkowe wymagalne wyniosły - według stanu na koniec 2016 r. - 68,9 mld zł. Były o 35,7 proc. wyższe niż na koniec 2015 r. i aż o 96,2 proc. wyższe niż na koniec 2014 r.
Co gorsza, są to kwoty bardzo trudne do wyegzekwowania. Ba, często niemożliwe do odzyskania. - Należności wynikające z wydanych decyzji od podmiotów uczestniczących w oszustwach podatkowych są trudne do wyegzekwowania, szczególnie od zobowiązanych, którzy jako miejsce prowadzenia działalności wskazują "wirtualne biura", a także podmiotów, które nie ujawniły w Krajowym Rejestrze Sądowym aktualnej siedziby lub zgłosiły nieprawdziwe dane - czytamy w raporcie.
Według NIK na zmniejszenie skuteczności egzekucji zaległości podatkowych miała wpływ nie tylko rosnąca skala oszustw, ale też trudna sytuacja finansowa i brak płynności finansowej części firm. W badanej przez NIK próbie 135 zaległości na kwotę ogółem 475,3 mln zł odzyskano zaledwie 1,16 proc. zaległości.
+++