Frankowicze się nie poddają. Chcą publicznej debaty z prezesem NBP. "NBP chroni nielegalne zyski banków"

Stowarzyszenie "Stop Bankowemu Bezprawiu" wyzwało prezesa Narodowego Banku Polskiego, Adama Glapińskiego, na debatę dotyczącą kredytów frankowych. W oświadczeniu SBB pisze: "Narodowy Bank Polski wciąż broni nieuczciwych zysków sektora bankowego".

Oświadczenie podpisał prezes stowarzyszenia „Stop Bankowemu Bezprawiu” Arkadiusz Szcześniak. Wzywa w nim Adama Glapińskiego do publicznej debaty. Apeluje do prezesa NBP, by ten „po dziesiątkach spotkań z przedstawicielami banków” znalazł czas na rozmowę także >>z reprezentantami społeczeństwa – “Suwerena”<<.

Co stowarzyszenie SBB zarzuca prezesowi NBP? Szcześniak pisze m.in., że ten „swoimi działaniami zablokował w ubiegłym roku pierwotny projekt prezydencki mający uwolnić społeczeństwo od nieuczciwych produktów finansowych”. Chodzi o ustawę zakładającą przewalutowanie kredytów „frankowych” po tzw. kursie sprawiedliwym (NBP „wyceniło” jej koszt dla banków na 44 mld zł, Komisja Nadzoru Finansowego na 67 mld zł).

W międzyczasie prezydent Andrzej Duda zdążył zaproponował nową wersję „ustawy frankowej”, tym razem zakładającą wyłącznie zwrot tzw. spreadów walutowych (czyli kwot, które banki zarobiły stosując do przeliczania wartości kredytu oraz kolejnych rat nie kursy rynkowe, ale własne, wygórowane stawki). Ten projekt utknął z kolei w sejmowej komisji (razem m.in. z projektem „Stop Bankowemu Bezprawiu” złożonym przez Kukiz’15, zakładając takie „odkręcenie kredytów frankowych” jakby z kursem franka nigdy nie były powiązane).

Co więcej, Kancelaria Prezydenta do końca lipca br. ma pokazać jeszcze kolejny projekt, tym razem tworzący specjalny fundusz wsparcia frankowiczów mających problemy ze spłatą.

I tutaj prezes NBP Adam Glapiński mógł „podpaść” frankowiczom, gdy w środę uznał, że prezydencki projekt „to będzie ciekawa ustawa (…) i w związku z tym ustawa spreadowa traci zasadniczo na znaczeniu”. Glapiński dodał wówczas, że ten najnowszy projekt w połączeniu z działaniami wypracowanymi przez Komitet Stabilności Finansowej (gremium złożone z szefów NBP, KNF, BFG i ministra finansów) „zamyka problem” frankowiczów.

W rekomendacjach KSF chodzi m.in. o podwyższenie wymogów kapitałowych dla „frankowych” banków. Miały one zmotywować banki do dobrowolnego wychodzenia z inicjatywą dogadania się z frankowiczami (Glapiński nazwał to „kobiecym przymusem”). Problem tylko w tym, że na razie wstępną chęć kompromisu z kredytobiorcami, i to jedynie z najmniej majętnymi, wyraził tylko PKO BP. Na rynku panuje przekonanie, że działania Komitetu nie przyniosą zakładanego skutku.

To, rzecz jasna, stowarzyszeniu frankowiczów się bardzo nie podoba. W oświadczeniu działania NBP nazywają „pozorowanymi” i mającymi na celu „ochronę nielegalnych zysków sektora bankowego, będącego głównie w rękach zagranicznego kapitału”. „Banki, które na masową skalę zastosowały nieuczciwe zapisy w umowach, w wyniku bierności państwa do dnia dzisiejszego pobierają m.in. nielegalne opłaty w postaci spreadów walutowych. Kolejne opinie NBP i kolejne projekty ograniczają zwrot nawet tych, w sposób oczywisty nielegalnie pobranych, opłat” – pisze prezes SBB, Arkadiusz Szcześniak.

Do tego przedstawiciel frankowiczów przytacza bardzo mocne szacunki Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych, z których wynika, że „z tytułu zaniechań legislacyjnych władz wobec banków w sprawie franków Polacy tracą rocznie około 22 mld zł”.

***

Więcej o: