Matthew Taylor przeprowadza rządową analizę stanu rynku pracy w Wielkiej Brytanii. Na zlecenie premier Theresy May sprawdza, czy „regulacje i praktyki dotyczące zatrudnienia nadążają za zmieniającym się światem pracy". Raport ma być niedługo opublikowany.
Już teraz wiadomo, że autor ma zamiar postulować utworzenie w brytyjskim prawie nowej formy zatrudnienia, która wypełni szarą strefę pomiędzy pracownikami i samozatrudnionymi. Ta nowa forma – „zależny wykonawca” (ang. dependent contractor) – ma pomóc uregulować zajęcia, które w Polsce określamy mianem „umów śmieciowych”.
Według Taylora pracownicy zatrudnieni na elastycznych umowach i kontraktach zerogodzinowych w nowoczesnych firmach jak Uber czy Deliveroo powinni mieć dostęp do zwolnienia chorobowego, urlopu itd. – podaje BBC. Mają też zarabiać 1,2-krotność minimum płacowego (ang. living wage), które obecnie wynosi 7,20 funta za godzinę pracy.
Taylor będzie się starał, by Komisja Płacy Minimalnej (ang. Low Pay Comission) rozważyła wprowadzenie tej nowej formy umowy. Z drugiej strony ekspert nie chce całkowicie likwidować elastycznych form zatrudnienia, które odpowiadają obu stronom.
– To, co nas martwi, to jednostronna elastyczność. Tak naprawdę brak jej bowiem u ludzi, którzy chcą pracować, a nie ma dla nich godzin. Poza tym nie mogą wziąć kredytu, bo od lat nie są uznawani za pracowników – wyjaśnił na łamach The Sun. – Naszą ambicją jest uczynienie każdej pracy uczciwą i godną, by każdy, kto chce rozwijać swoje umiejętności, mógł to robić. Pracownicy powinni być traktowani jak istoty ludzkie, a nie jak trybki w maszynach. Co kilka lat systemy pracy się zmieniają, a my musimy odświeżać prawo, by za nimi nadążało – podsumował.
Około 5 mln Brytyjczyków jest samozatrudnionych, a niecały milion pracuje na kontraktach zerogodzinowych, które nie dają gwarancji minimalnego wynagrodzenia.