Kilka lat dłużej
Zachowanie swobody ruchu dla obywateli państw UE oznacza, że imigranci pracujący dziś w Wielkiej Brytanii zachowają kluczowy przywilej, a dodatkowo w tym czasie na Wyspy Brytyjskie będą mogli napływać kolejni, nowi imigranci, tak jakby Wielka Brytania nadal była w Unii.
Brytyjska prasa nie jest zgodna co do tego, jak długo taka sytuacja będzie się utrzymywać. The Times napisał, że prawdopodobnie chodzi o okres do dwóch lat po oficjalnym Brexicie. Z kolei The Guardian pisze, że może chodzić o okres trzyletni, a może nawet czteroletni.
Wielka Brytania ma ostatecznie wyjść z Unii Europejskiej w dwa lata po rozpoczęciu negocjacji na ten temat, czyli 29 marca 2019 roku. Jeśli przecieki w brytyjskich gazetach okażą się prawdą, to Polacy będą mogli swobodnie jeździć na Wyspy i podejmować tam pracę być może nawet do 2023 roku. Oczywiście pod warunkiem, że Polska w tym czasie nadal będzie członkiem Unii Europejskiej.
Nacisk brytyjskich firm
Rząd Theresy May ma się zgodzić na takie rozwiązania nie ze względu na nacisk unijny, ale głównie z powodu żądań brytyjskich przedsiębiorców. Ich przedstawicielem w rządzie jest brytyjski odpowiednik ministra finansów – Philip Hammond. Od miesięcy twierdzi on, że Wielka Brytania powinna utrzymać swobodę ruchu dla imigranów przez co najmniej 2 lata po Brexicie, aby nie narażać brytyjskich firm na nagły szok.
W czwartek z przedstawicielami brytyjskiego biznesu spotkała się Theresa May i zapewniła, że popiera pomysł „okresu przejściowego” po Brexicie. Przedsiębiorcy podkreślali, że to dla nich kluczowa sprawa w całej skomplikowanej materii wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii.
Protesty zwolenników twardego Brexitu
Sprawa jest jednak kontrowersyjna, bo tym rozwiązaniom sprzeciwiają się zwolennicy twardszego Brexitu, którzy także mają duże wpływy w rządzie. Ich zdaniem okres przejściowy z zachowaniem swobody ruchu dla imigrantów z UE oznacza, że Wielka Brytania będzie w sytuacji, w której nadal będzie musiała przestrzegać unijnych przepisów i tak naprawdę w praktyce do żadnego Brexitu nie dojdzie. Przedstawiciele opozycyjnej partii UKIP twierdzą, że pełny Brexit musi nastąpić 29 marca 2019, albo nie nastąpi nigdy, ponieważ okresy przejściowe można podtrzymywać w nieskończoność.
Ograniczenie napływu imigracji zarobkowej na Wyspy Brytyjskie było głównym postulatem zwolenników Brexitu w kampanii przed referendum z czerwca 2016. Odejście od tego postulatu może oznaczać kłopoty polityczne dla rządu Theresy May. Z drugiej strony ograniczenie roli imigrantów na brytyjskim rynku pracy może tam wywołać spowolnienie gospodarcze, a to także będzie oznaczać polityczne kłopoty dla rządu.