W czwartek, w całej Wenezueli trwał protest przeciwko planom prezydenta Nicolása Maduro dotyczącym zmiany konstytucji. Na 30 lipca zaplanował on wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, którego zadaniem ma być zmiana obowiązującej konstytucji i reorganizacja organów państwa.
Zdaniem zwolenników prezydenta dzięki nowej ustawie zasadniczej uda się doprowadzić w kraju do stabilizacji gospodarczej i spokoju. Przeciwnicy Maduro obawiają się jednak, że nowa konstytucja umocni pozycję prezydenta i doprowadzi do rozwiązania obecnego parlamentu, w którym przewagę ma opozycja.
Prokuratura poinformowała, że w czasie 24-godzinnego strajku generalnego w Wenezueli zginęły dwie osoby. Według danych organizacji pozarządowej Foro Penal w całym kraju podczas strajku zatrzymano 173 osoby, głównie w Caracas oraz w stanach Zulia i Nueva Esparta na północnym wschodzie kraju. BBC podaje z kolei, że zginęły co najmniej trzy osoby, a aresztowano ponad 300.
Strajk zorganizowano z inicjatywy Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej. Protestujący blokowali drogi w stolicy i kilku innych miastach. Według Koalicji strajkowało 85 proc. kraju – podaje BBC.
Wenezuela zmaga się obecnie z największym od dekad kryzysem gospodarczym i politycznym; występują dotkliwe braki nawet najbardziej podstawowych towarów, a inflacja bije światowe rekordy.
Od kwietnia w antyrządowych demonstracjach, przeradzających się w starcia z wojskiem i policją, zginęło już ok. 100 osób.
Wcześniej, 17 lipca, prezydent Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone „nie pozostaną obojętne” wobec wydarzeń w Wenezueli i mogą podjąć szybkie działania ekonomiczne.
W odpowiedzi zastępca Maduro, wiceprezydent Tareck el Aissami, oświadczył, że „ani prezydent USA, ani nikt nie jest w stanie zatrzymać nieodwracalnego biegu wydarzeń”, jakim będzie w Wenezueli wybór Konstytuanty.