Sieci dyskontowe mają dziś największy udział w rynku, kontrolują 30 proc. zorganizowanej sprzedaży detalicznej artykułów spożywczych w kraju. Do tej pory rozwijały się kosztem hipermarketów i niezależnych detalistów, roczne stopy wzrostu dyskontów sięgały 9 proc.
Ale właściciele dyskonty stoją dziś u progu poważnego wyzwania. Postępująca konsolidacja formatu, nasycenie geograficzne czy zmiana preferencji klientów stawiają pod znakiem zapytania utrzymanie tak szybkiej ekspansji.
Za dwa lata liczba dyskontów w Polsce będzie tak duża, że ich dalszy rozwój wiązał się będzie z ryzykiem kanibalizacji, co spowoduje spadek rentowności.
Sebastian Rennack, analityk rynku handlu detalicznego, LZ Retailytics zauważa w raporcie "Wojna dyskontów w Polsce", że klienci oczekują dziś nie tylko niskich cen, ale i wysokiej jakości produktów oraz dużego wyboru.
- Nastał koniec złotej ery dyskontów w Polsce - uważa Sebastian Rennack.
W raporcie LZ Retailytics czytamy, że to, co w przeszłości decydowało o sile dyskontów, dziś traci na znaczeniu. Atutem Biedronki były polskie produkty w niskich cenach. Lidl stawiał na marki zagraniczne, które szerzej w Polsce nie były znane.
Dzisiaj dyskonty są do siebie bardzo podobne. Lidl i Biedronka przyjęły podobne strategie promocyjne, oparte na sezonowych promocjach, limitowanej ofercie non-food czy cyklicznych tygodniach tematycznych, w trakcie których oferowane są produkty z różnych stron świata. Obie sieci promują świeże i regionalne produkty, stawiają na jakość, zaangażowały celebrytów w reklamach.
Według szacunków, przychody czterech głównych sieci dyskontowych w kraju wzrosną z 66,35 mld zł na koniec 2016 roku do 88,4 mld zł w 2021 roku.
Liderem rynku pozostanie Biedronka, której przychody w 2021 roku sięgną 13,6 mld euro. Lidl osiągnie przychody w wysokości 5,73 mld euro, Netto urośnie do 996 mln euro, Aldi - około 473 mln euro.
Czytaj też: Dzieci wydają 285 mln zł miesięcznie na słodycze i napoje. Mają nawet swój ulubiony sklep
***