Stopa bezrobocia w Polsce we wrześniu wyniosła 6,8 proc. W ciągu roku liczba osób bez pracy spadła o 207 tysięcy osób. W tej chwili w Polsce jest oficjalnie 1 mln 117 tys. bezrobotnych, co przy ponad 16 mln pracujących daje najniższe bezrobocie od 1991 r.
Napływ imigrantów zarobkowych z Ukrainy nie mógł więc zdarzyć się w lepszym momencie. Gdyby nie wsparcie pracowników ze wschodu, firmy miałyby problem z obsadzeniem wakatów, co odbiłoby się również na wzroście gospodarczym.
Z danych Ministerstwa Pracy wynika, że tylko w pierwszym półroczu 2017 roku wydano prawie 948 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. To aż o połowę więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Nikogo zapewne nie zdziwi, że 95 proc. spośród nich dotyczyło Ukraińców. Jak to się przekłada na rynek?
Ogólnie już 16 proc. polskich firm zatrudnia pracowników z Ukrainy. Najchętniej ściągają ich do siebie duże firmy (44 proc.), potem średnie (21 proc.), a na końcu małe (13 proc.). Większość z nich działa w branży produkcyjnej, usługowej i handlowej - to dane płynące z "Barometru Imigracji Zarobkowej" przygotowanego przez Personnel Service.
Choć liczby robią wrażenie, to w większości firm pracownicy zza wschodniej granicy stanowią co najwyżej 5 proc. całej kadry. Przedsiębiorstw, w których Ukraińcy stanowią większy odsetek, jest 30 proc. W większości zajmują stanowiska niższe i średniego szczebla.
Ta współpraca przebiega tak dobrze, że już co piąta firma wie (19 proc.), że w niedalekiej przyszłości będzie poszukiwała pracowników z Ukrainy.
Natomiast, żebyśmy nie mieli złudzeń - na pytanie "Czy państwa firma byłaby skłonna zapłacić pracownikowi z Ukrainy więcej na rękę niż polskiemu pracownikowi?", aż 77 proc. pracodawców odpowiada NIE, a 17 proc., NIE WIEM.
To pokazuje, że nasze zachwyty są podyktowane jedynie względem ekonomicznym i radością, że tani pracownicy ze wschodu opóźniają konieczność wprowadzenia innowacji i inwestycji.
O ukraińskiego pracownika u nas zabiega się inaczej, np. oferując tzw. benefity. W ich przypadku jest to pomoc w załatwieniu formalności (37 proc.), świadczenia socjalne, np. opiekę zdrowotną (25 proc.), mieszkanie (24 proc.) oraz transport do miejsca pracy (19 proc.). Tylko 12 proc. pracodawców decyduje się na opłacenie pracownikowi
Internetu, a 9 proc. wyżywienia. Z danych Personnel Service wynika, że dodatkowe świadczenia pojawiają się już w 90 proc. ofert pracy.
O ile firmy w napływie siły roboczej ze wschodu widzą głównie korzyści, tak nie było do końca pewne, jak zareagują na Ukraińców polscy pracownicy.
Okazuje się jednak, że dość szybko przestaliśmy się bać konkurencji z ich strony i obecnie większość ma do nich neutralne podejście (52 proc.), 29 proc. określa swój stosunek jako pozytywny, a 12 proc. jako zdecydowanie pozytywny. Na "NIE" jest zaledwie 7 proc.
Zapewne wynika to z faktu, że przestaliśmy uważać, że Ukraińcy zabiorą nam pracę. Obecnie boi się tego zaledwie co dziesiąta osoba, z czego aż 28 proc. stanowią osoby z wykształceniem podstawowym.
Nieco inaczej wygląda sytuacja, kiedy mówimy o wynagrodzeniach. Teoretycznie połowa nie wiąże ich obecności z wolniejszym niż oczekiwany wzrostem płace, jednak 42 proc. jest zdania, że przez pracowników ze wschodu nasz długo wyczekiwany dobrobyt może nieco się opóźnić.
Raport Personnel Service 'Barometr Imigracji Zarobkowej'
- Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne
miesięczne wynagrodzenie brutto we wrześniu wyniosło 4473,06 zł, co oznacza 6 proc.
wzrost rok do roku. Jednak w odczuciu zatrudnionych, jak pokazuje nasze badanie, pensje nie rosną tak szybko jak powinny. Prawie połowa pracowników jest zdania, że odpowiada za to masowa imigracja zarobkowa z Ukrainy. Z pewnością napływ Ukraińców wpływa na obecny poziom wynagrodzeń, ale z punktu widzenia firm, najważniejsze jest to, że dzięki naszym wschodnim sąsiadom mogą realizować zlecenia. Polskich pracowników po prostu brakuje, co dobitnie pokazuje przykład holenderskiego przedsiębiorcy, który na północy naszego kraju oferował Polakom 20 zł za godzinę pracy, ale nie było chętnych. Ukraińcy w takich przypadkach są zbawieniem, co wiedzą doskonale przedsiębiorcy m.in. z branży automotive – mówi Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service.