Sobolewski przestał być szefem rumuńskiej giełdy 1 listopada, po zaakceptowaniu jego rezygnacji przez Radę Dyrektorów. Jednak jego problemy z dojściem do porozumienia z Radą Bucharest Stock Exchange (BVB, Bursa de Valori Bucuresti) ws. ewentualnej kolejnej kadencji, rozpoczęły się już w sierpniu. Wtedy, jak wyjaśnia Money.pl, nie dostał kworum. Swój mandat sprawował więc bez formalnej decyzji o przedłużeniu współpracy.
Bułgarska GPW żegna się z Ludwikiem Sobolewskim Fot. BVB.ro
Tempo rozwoju i wielkość rumuńskiej giełdy, która wciąż nie ma prezesa, w porównaniu z polską, nie imponuje. Nasza GPW jest mniej więcej dziesięć razy większa pod względem kapitalizacji (332 mld euro w porównaniu do 35 mld euro) i pięć razy większa pod względem ilości notowanych spółek (ok. 430 w porównaniu do ok. 90). Podczas rządów polskiego eksperta liczba spółek notowanych na głównym rynku wzrosła z 79 do 87.
Czytaj też: Play zadebiutuje na Giełdzie Papierów Wartościowych.
W zeszłym roku Ludwik Sobolewski komentując rozwój rumuńskiej giełdy dla Money.pl stwierdził, że jest ona wyraźnie mniejsza, ale zmierza w dobrym kierunku. Głównie poprzez intensywny proces deregulacji. Wymieniał giełdę rumuńską jako jedną z trzech największych pod względem dynamiki - obok polskiej i węgierskiej.
Sobolewski był prezesem warszawskiej GPW w latach 2006-2013. Walne zgromadzenie Giełdy odwołało go po publikacji "Pulsu Biznesu" o tym, jak on i jego bliski współpracownik Emil Stępień mieli namawiać (korzystając z firmowych adresów e-mailowych) spółki giełdowe do wsparcia filmu Patryka Vegi. Zagrała w nim partnerka Sobolewskiego Anna Szarek. Prezes GPW przyznał się do przyjaźni z Vegą, ale zaprzeczał zarzutom. Oficjalnie Sobolewski został odwołany za nieetyczne zachowanie - donosił portal Tok FM.
***